... żeby droga dojazdowa nie była nudna, trzeba zwiedzać po drodze:) Tym razem stare zamki.
Zamek Stare Sioło leży 20 km od Lwowa, ale wcześniej o jego istnieniu nie miałam pojęcia. Okazuje się, że historia wsi sięga czasów Władysława II Jagiełły, który nadał osadę Zawiszy Czarnemu. Natomiast wnuczka Zawiszy Czarnego wniosła Stare Sioło w posagu hetmanowi Janowi Tarnowskiemu. W rękach tej rodziny majątek pozostał do 1570 roku, kiedy to przejął go Konstanty Ostrogski, a później jego spadkobiercy. Kolejnymi właścicielami były rody Sieniawskich, Lubomirskich, Czartoryskich i (do 1939 r.) Potockich z linii łańcuckiej. Ostatnim właścicielem był Alfred Antoni Potocki, ostatni ordynat łańcucki. A potem zaczął się tu Sowiecki Sojuz...
Zamek zbudowany został przez księcia Władysława Dominika Ostrogskiego na miejscu drewnianej fortyfikacji z połowy XV wieku, następnie przebudowany na rezydencję obronną w 1654 roku na planie pięciokąta z kamienia i cegły, z pięcioma wysuniętymi basztami. Zamek był otoczony fosą, położony wśród bagien. Nie zdobyli go buntownicy Chmielnickiego ani Turcy w 1672 roku po zdobyciu Kamieńca Podolskiego. Jest to jeden z największych zamków dawnej Rzeczypospolitej. Obwód murów ma około 500 metrów. Mury mają wysokość miejscami 14-16 metrów. Zamek posiadał 2 bramy i 6 baszt. Kolos, nawet teraz jak się wejdzie w obręb murów, to wielkość dziedzińca robi wrażenie. A przecież za czasów świetności w obrębie murów było niemalże miasto.
Potoccy w murach zamku otworzyli gorzelnię, co wiązało się z przebudową zamku. Pod koniec XIX wieku gorzelnię przekształcono w browar. Po drugiej wojnie światowej zamek niszczał i obecnie jest w fatalnym stanie.
Latem odbywają się tu młodzieżowe festiwale muzyczne, a czasem rozkładają się z taborem Cyganie.
Zamek Świrz - kto oglądał film „D’Artagnan i trzej muszkieterowie" zdziwi się zapewne rozpoznając zamek, który w tym filmie "wystąpił". Pierwszy murowany zamek w Świrzu wybudowali pod koniec XV w. bracia Świrscy. W 1648 roku twierdzę zdobyli Kozacy, nie wytrzymała ona również tureckiego najazdu w 1672 roku, natomiast po szybkiej odbudowie przetrwał w czasie kolejnego tureckiego oblężenia w roku 1675. Na początku XX w. właścicielem zamku był austriacko-polski generał Robert Lamazan Salins. Odnowił zabytek, bogato go wyposażył w meble, obrazy i książki, Niestety, w 1914 roku Rosjanie ostrzelali zamek i wszystko zniszczyli. Ostatnią właścicielką była córka generała - Irena, żona Tadeusza "Bora" Komorowskiego, dowódcy Armii Krajowej, a po wojnie premiera polskiego rządu na uchodźctwie.
Zabytek od masywu płaskowyżu oddziela wielki rów, przez który przerzucono wysoki most, w przeszłości był zwodzony.
Obecnie zamek we wnętrzach nie osiada wyposażenia.
Obok mostu znajduje się ruina gotyckiej wieży, pochodzącej z 1484 roku, która do końca XIX w. służyła jako kaplica. Te właśnie mury pełniły rolę bastionu Saint-Gervais, w którym ostrzeliwani muszkieterowie odważnie jedli śniadanie. Sam zaś zamek przekształcono na klasztor w Béthune, w którym Milady otruła Konstancję.
Pod zamkiem przyjemny staw, na którym akurat młode łabędzie uczyły się latać. Obserwowanie ich było tak samo ciekawe, jak oglądanie zamku i słuchanie o jego historii:)
Obok zamku znajduje się dawny XVI-wieczny kościół pw. Św. Trójcy, który przekształcono na cerkiew. dodatkowo nadbudowując pozłacaną kopułę. W środku jest stara sztukateria, zawierająca herby właścicieli Świrza. Do świątyni z zamku prowadziło przejście podziemne.
Akurat sprzątano cerkiew przed niedzielą.
Kolejny etap:
Synewyr - największe jezioro Ukraińskich Karpat, powstałe około 10 000 lat temu w skutek potężnego trzęsienia ziemi. Jest położone wysoko w górach na Zakarpaciu, na wysokości 989 m.n.p.m. Jezioro ma pochodzenie osuwiskowe i obecnie jest zasilane przez 3 strumienie górskie. Znajduje się na terenie Parku Narodowego „Synewyr”.
Jezioro jest na tyle małe, że można je bez wysiłku obejść, jest poprowadzona ścieżka i kładki. Na wysepkę można popłynąć tratwą.
Jednak nasze polskie Morskie Oko czy stawy w Dolinie Pięciu Stawów są ładniejsze:)
Z rezerwatu jedziemy do Pilipca (pisownia na mapach Pylypets) na Zakarpaciu.
Wsie jak w skansenie, na pewno bardzo trudno jest tu żyć, choć dla kilkudniowego turysty takie obrazki mogą wydawać się sielskie.
Za to na przełęczy... ! Tam to dopiero były cuda, przyroda pokazała taki spektakl, że żadne słowo nie opisze. Przepiękne mgły wśród szczytów, wspaniały krajobraz.
Po prostu obłęd! Nie wiedziałam, w którą stronę oczy skierować. Mgła przepływała i co chwilę krajobraz się zmieniał. Spektakl natury, piękniejszy niż jakikolwiek, który stworzył człowiek.