Są Kiełczewice Dolne, Górne, Pierwsze i Maryjne. Wsie owe leżą nad Bystrzycą, która to rzeka jest dopływem Wieprza. Tereny mają charakter rolniczy, nie pojechałam tam zwiedzać, bo nie bardzo jest co, choć historia gminy jest bogata. Jadąc do celu zatrzymałam się w Kiełczewicach Maryjnych przy kościele pw. Trójcy Przenajświętszej i Nawiedzenia NMP
czwartek, 29 lipca 2021
Kiełczewice- Lubelszczyzna
piątek, 16 lipca 2021
Lasy Kozłowieckie, Lubelszczyzna
Dawno, dawno temu... przyjechałam tu z Lublina rowerem i jeździłam po leśnych dróżkach. Było fajnie. Postanowiłam powtórzyć pieszo. Lasy poprzecinane są drogami bitymi i asfaltowymi, które są wyłączone z ruchu samochodowego (poza pojazdami uprzywilejowanymi) przez co są bezpieczne dla rowerzystów i pieszych. Wyznakowano wzdłuż nich sieć szlaków rowerowych. Punktem startowym jest parking leśny obok leśniczówki w Kopaninie. Do wyboru są dwie pętle, krótsza o długości 11,7 km, lub dłuższa o długości 23 km. I ja tu zaczęłam, przeszłam trasę krótszą, gdyż przeszkodziły mi... muchy:) Tuż za rezerwatem Kozie Góry weszłam w chmurę much (nie małych muszek), które chciały mnie zjeść!:) Chmura owadów wlokła się za mną kilometrami i nie miałam jak się od nich odgonić! Rąk mi brakło, kilka mnie ucięło. Umęczona machaniem rękami zrobiłam więc małą pętlę:)
Parking w Kopaninie bardzo zacny, jest miejsce na grillowanie i ognisko, nawet są naszykowane kijki do kiełbasek, jest mały placyk do zabawy dla dzieci oraz duża czysta toaleta turystyczna zaopatrzona w papier toaletowy:)
Trasy proste, łatwe, rzekłabym nawet, że nudne:) Atutem są ptaki: ich śpiew towarzyszy na całej trasie, i to dość gromki. Nie wiem, kto tam tak śpiewa i rzępoli, ale robi to mistrzowsko:) Polecałabym to miejsce tym, którzy nie mają gdzie pojeździć na wrotkach, rodzicom z dziećmi na rowerkach i niedzielnym rowerzystom.
Przy innej okazji planuję zacząć trasę od Starego Tartaku, a tymczasem... las kozłowiecki - mała pętla ze startem w Kopaninie, voila!
czwartek, 15 lipca 2021
Lasy Parczewskie - Lubelszczyzna
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie promuje się tych terenów. Nie mówię, żeby od razu w całej Polsce, aby się tu tłumy nie zjechały:)), ale choćby lokalnie. Mieszkam 50 km od Lasów Parczewskich i do tej pory nie wiedziałam o istnieniu szlaków i ścieżek edukacyjnych.
Są tu wspaniałe miejsca do spędzania wolnego czasu. Odwiedziłam ostatnio dwa rezerwaty, spotkałam gości z Elbląga, z Krakowa, paru rowerzystów, kilku piechurów. Na parkingu stało też kilka samochodów z lubelską rejestracją. Tereny dla wielbicieli roweru fantastyczne, następnym razem biorę ze sobą jednoślad:)
Jechałam od strony Ostrowa Lubelskiego i pierwszy przystanek zrobiłam sobie we wsi Jamy. Żeby się nie rozpisywać, odeślę zainteresowanych do WIKIPEDII, gdzie opisane są tragiczne losy mieszkańców wsi. Nie da się czytać bez wzruszenia o wydarzeniach z okresu wojny, które dotknęły mieszkańców. We współczesnej wsi moją uwagę zwróciły stare drewniane domy, których jest jeszcze dość sporo, choć w różnym stanie oraz tzw. mauzoleum poświęcone ofiarom pacyfikacji.
Następnie udałam się do wsi Pohulanka, gdzie wjechałam w las na parking niedaleko nadleśnictwa, aby następnie udać się pieszo w kierunku Rezerwatu Jeziora Obradowskiego.
Po drodze w lesie natknęłam się na taki oto obelisk:
Jezioro Obradowskie to zbiornik dystroficzny, o zakwaszonej i mało napowietrzonej wodzie, w której rozwijają się bakterie azotowe. Wynikiem tego jest ubogie życie organiczne. Wokół jeziora roztaczają się bagna. Aby się tu dostać, należy asfaltową drogą przez las przejść około 20 minut do wiaty odpoczynkowej, gdzie zaczyna się oznaczony szlak.