Kolejny dzień zaczął się mżawką. No, co za pech! Jak nie pożary to deszcz! Postanowiłam uciec z Porto na jeden dzień. W czwartek zaczęli otwierać drogi i linie kolejowe. Elektryczką czyli metrem dalekobieżnym:) pojechałam do Povoa de Varzim. Dalej metro nie dojeżdżało, to i tak 35 km. W Internetach nie za wiele o tej miejscowości znalazłam, właściwie nic... Ale co tam, zobaczy się na miejscu. Popatrzyłam na przystanki i wpadłam na pomył, że od Povoa de Varzim będę szła pieszo do Vila do Conde i stamtąd wrócę do Porto. Co najwyżej będę miała niezaplanowany trecking:)
Po wyjściu z wagonu, skierowałam się do centrum. Pierwsze wrażenie średnie. Ratusz. Jest siedzibą władz gminy Póvoa de Varzim. Mieści się w nim biuro burmistrza Povoa de Varzim, izba rady miejskiej oraz inne służby miejskie. Podobno budynek ratusza stoi tu już od 1807 roku, na miejscu swojego poprzednika. W ostatnich latach, w związku z przebudową Placu do Almada, powstała okropna awantura korupcyjna dotycząca handlu gruntami miejskimi. Mimo wszystko teren został uporządkowany i wybrukowany. Skąd my to znamy:)
W rogu placu pomnik pisarza José Maria de Eça de Queirós uważanego za największego portugalskiego pisarza nurtu realistycznego. Zola uważał go za o wiele zdolniejszego niż np. taki Flaubert. Jonathan Keates umieścił go na równi z Dickensem, Balzakiem i Tołstojem. Urodził się właśnie w Povoa do Varzim w 1845 roku. Pisarz w Polsce prawie nieznany, choć wydano po polsku sześć jego książek, z czego trzy po roku 2000.
Zabytkowa fontanna (bez wody) z dekoracją z płytek azulejos przedstawiającą scenę biblijną „Jezus przy Źródle Jakuba”.
Portugalia jest krajem katolickim, zatem krzyż na rondzie nie powinien dziwić:)
Skoro Rua da Igreja czyli ulica kościelna, to i kościół musi być...
Kościół parafialny w stylu barokowym, zastąpił stary kościół znajdujący się bliżej ratusza, już w XVIII wieku. Inauguracja parafii, choć kościół nie został jeszcze całkowicie ukończony, miała miejsce 6 stycznia 1757 roku .
Portal w stylu rocaille, zwieńczony herbem królewskim, w którym otwiera się nisza z wizerunkiem Dziewicy w kamieniu. Ściany zdobi dziewięć złoconych barokowych ołtarzy joanińskich, na których znajdują się rzeźby z XVIII wieku.
Ołtarz główny w stylu rokoko , złożony z sześciu kolumn z kapitelami.
Tribunal Judicial da Comarca czyli Sąd Okręgowy, a tuż obok Kościół Miłosierdzia...
Igreja da Misericórdia - wygląda na bardzo stary, ale ma około 100 lat. Przylega do terenu szpitala, z tyłu z wejściem od podwórca jest muzeum i stara część cmentarza, ale pan na bramie pokiwał palcem i powiedział "você não pode". No i nie weszłam, może było jeszcze zamknięte, może już, a może w ogóle zakaz wstępu, bo teren szpitalny z karetkami itp.
Nawet mi się podobał, taki schludny.
Zdecydowanie mniej schludnie było na rybnym targowisku i zapachy nietentego:) Pokręciłam się , obejrzałam ryby i inne dziwne stworzenia i udałam się w kierunku wybrzeża.
Idąc ulicą Joaquim Augusto Mouzinho de Albuquerque podziwiałam prywatne domy, biurowce i duże hotele. Chcę tu na kolejne wakacje:)
Ten pan, patron ulicy czyli Joaquim Augusto Mouzinho de Albuquerque był portugalskim oficerem kawalerii, który zyskał wielką sławę w Portugalii dzięki schwytaniu Nguni Gungunhana ostatniego dynastycznego cesarza Imperium Gazy (Afryka) w 1895 roku i poprowadzeniu późniejszej kampanii pacyfikacji miejscowej ludności pod portugalską administracją kolonialną, jej podboju i ujarzmienia na terytorium dzisiejszego Mozambiku. Jest to jeden z najsłynniejszych portugalskich administratorów kolonialnych, wsławił się bezwzględnością i okrucieństwem. Ale czasy powoli się zmieniały, nastąpił wiek XX i poparcie dla kolonializmu wygasało...
Pogłoski o nieludzkim zachowaniu podczas kampanii w Afryce doprowadziły do stopniowego ostracyzmu i uwikłania w narastającą atmosferę intryg byłego bohatera. Nie mogąc tego zdzierżyć Mouzinho de Albuquerque popełnił samobójstwo dwoma strzałami z pistoletu. Oczywiście zwolennicy kolonializmu nadal twierdzą, że padł ofiarą zabójstwa. Leży sobie teraz na cmentarzu w Lizbonie, jego dom także ma się dobrze, a miasta wybierają go na patrona swoich ulic. Co za paradoks...
Pojawiło się ostre słońce i mój uszkodzony aparacik powiedział, że go razi w obiektyw i prześwietlił 90% zdjęć. Na pozostałych 10% ledwo co widać, a już oceanu to w ogóle bardzo mało.
Pomnik Fernando Pessoi, portugalskiego poety, prozaika oraz tłumacza, przedstawiciela modernizmu, uważanego za najwybitniejszego portugalskiego poetę XX wieku. W wieku 47 lat zmarł na marskość wątroby, bo mu się "nie przelewało". Żył ubogo, więc pił albo pił, więc żył dość ubogo. Kto go tam wie... Napisał przewodnik: "Lizbona: co turysta powinien zobaczyć", a jego jedyny tomik wierszy wydany za życia po portugalsku został wydany także w Polsce, ale dopiero w 2006 roku.
Przy wejściu na plażę wprost na chodniku pomnik pamięci Fernando da Silva Gonçalvesa pseudonim Nando (1940-2018). Fernando da Silva Gonçalves to autor słynnej w Portugalii postaci z kreskówek „Zé da Fisga”, wyjątkowy artysta z Povoa de Varzim, który poświęcił się rysowaniu, malarstwu, ceramice, dekorowaniu okien i muzyce klasycznej, jednej z jego wielkich namiętności, którą jak nikt inny zinterpretował poprzez swoje skrzypce. Można posłuchać na YT, jest zaledwie kilka krótkich filmów.
Stworzył te przepiękne płytki panelowe przedstawiające „Bohaterów Morza” z Povoa, na północnym molo portu rybackiego.
Plaża tutaj jest bardzo długa, szeroka, piaseczek drobny, całkiem jak nad Bałtykiem. Ja chcę tu na urlop:)
I tak sobie idąc plażą i po molo zobaczyłam fortecę Fortaleza de Nossa Senhora da Conceição czyli Twierdza Matki Bożej Poczęcia. Ta mała forteca została zbudowana w XIV wieku, za panowania João I . Pod koniec XVI wieku w rejonie zaczęła się rozwijać działalność związana z budową statków. Fort został przebudowany na koszt Rady Miejskiej w celu ochrony kwitnącej społeczności związanej z działalnością morską (kupcy, stoczniowcy i rybacy) przed atakami korsarzy . Ten nieduży fort istniał jeszcze w 1685 roku, kiedy to stacjonowała w nim 4-osobowa zaledwie załoga wyznaczona przez gminę. Teraz mieszczą się tu dwie restauracje.
Położony bezpośrednio nad morzem, na granicy Caxinas i Póvoa de Varzim, Kościół Nossa Senhora da Lapa z 1772 roku to skromny i prosty budynek o barokowym wyglądzie, zbudowany na zlecenie społeczności rybackiej. Lapa znaczy Na Skale. Mała, nieczynna latarnia morska, zwrócona w stronę morza dodaje kościołowi wyjątkowości, obecnie służy jako sentymentalny, ale przecież niegdyś użyteczny łącznik między kościołem a rybakami, którzy byli na morzu. Tym samym kościół ma znaczną wartość kulturową i symboliczną.
27 lutego 1892 roku wydarzyła się jedna z największych tragedii, jakie naznaczyły społeczność rybacką w Povoa de Varzim. Na latarni morskiej kaplicy umieszczono płytkę z informacją, że:
Na naszym wybrzeżu rozpętała się straszna burza, która zajęła wszystkie łowiska na środku morza i dotarłszy do niego, zabiła 105 rybaków, którzy zginęli dwa kroki od lądu pośrodku dzikich i cyklopowych fal. Dusze dobre i hojne proszone są, aby w intencji wiecznego odpoczynku dusz tych biednych męczenników pracy odmówili Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, aby mogli prosić Boga naszego Pana za wszystkich dobroczynnych ludzi, którzy tak chętnie ofiarowali swoje jałmużny na pomoc. okropności głodu i biedy, wdowieństwa i sieroctwa bez ochrony.
(tłumaczyłam przez google:)
Co roku 15 sierpnia obchodzone są wielkie uroczystości ku czci Matki Bożej Wniebowziętej, połączone z uroczystą mszą św. i majestatyczną procesją.
Pomnik Świętego Piotra zainstalowany 28 czerwca 1996 roku, w noc São Pedro, kiedy odbywają się główne festiwale w mieście Póvoa de Varzim.
W czerwcu tego roku odsłonięto pomnik znajdujący się obok kościoła w Lapa ku czci klasy rybackiej, w akcie upamiętniającym 50. rocznicę podniesienia Póvoa de Varzim do kategorii miasta. Duża figura z brązu uosabia wizerunek Susany da Costa, byłej handlarki ryb. „To instalacja poświęcona kobietom z Poveiras, matriarchatowi związanemu z rybołówstwem, czyli siłą tych, którzy prowadzili dom. Łuk przedstawia odwróconą łódź, która upamiętnia tych, którzy stracili życie i pracowali na morzu. Ryba reprezentuje społeczność rybacką i duszę ludu reprezentującego Póvoa de Varzim”.
Trasą, którą się przemieszczałam maszerują pielgrzymi do Santiago de Compostella. Spotkałam ich kilka razy, różnej narodowości.
Granica między Povoa de Varzim a Caxinas jest praktycznie niewidoczna, topograficznie niczym nie oznaczona. Dawniej były to osobne wsie, które już dawno zamieniły się w kurorty i stanowią jeden organizm pod wspólną nazwą Povoa de Varzim. Povoa wchłonęła także Vila do Conde, do której się udaję.
Igreja de Nossa Senhora do Carmo czyli Kościół Matki Bożej z Góry Karmel - przynależy do męskiego klasztoru sąsiadującego z kościołem, kościół w stylu barokowym z elementami rokoko pochodzi z XVIII wieku.
Vila do Conde leży nad rzeką
Ave. Ma swoje źródło w górach Cabreira i tu wpada do oceanu.
Moją uwagę zwrócił charakterystyczny kształt Capela de Nossa Senhora do Socorro. Wzniesiono ją w 1559 roku z inicjatywy Kaspara Manuela, głównego pilota regat w Indiach, Chinach i Japonii, który sfinansował prace, prawdopodobnie w ramach wypełnienia przysięgi złożonej Dziewicy z Socorro. Zapewne te podróże na wschód stały się inspiracją do budowy kaplicy na planie koła i elipsy.
Wnętrze wyłożone jest płytkami ze scenami biblijnymi. Kaplicę tę zbudowano na szczycie niewielkiego wzniesienia, w miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się średniowieczna wieża strażnicza pilnująca wejścia do portu.
Z punktu widokowego koło kaplicy rozciąga się widok obejmujący cały prawy brzeg rzeki Ave w mieście aż do jej ujścia.
Bardzo mi się podoba Vila de Conde i jest tam wiele do zobaczenia. Czas naglił, mogłam iść do fortu i kościoła nad ocean albo na wzgórza nad rzeką. Wybrałam wzgórza. Przecież ja tu jeszcze kiedyś przyjadę na wakacje, to obejrzę fort innym razem :)
Zaciekawił mnie ten ogromny budynek niemal zawieszony nad ulicą. Okazało się, że w historycznym budynku obecnie urządzony jest 5-gwiazdkowy hotel. Cena za nocleg ze śniadaniem 1200-1400 pln, nawet byłoby mnie stać:) Budynek był klasztorem od 1318 roku. Założony został przez Afonso Sanchesa (nieślubnego syna króla Dinisa) i jego żonę, Teresę Martins de Meneses.
Klasztor Santa Clara w Vila do Conde przeznaczony był do przyjmowania szlachetnie urodzonych zakonnic i zarządzania ich majątkiem. Niezły interes:) Niestety, z czasem popadł w ruinę i odbudowano go ponownie w XVIII wieku. Teraz wnętrze mieści hotel The Lince Santa Clara, wnętrza można zobaczyć po zakupieniu pobytu albo na stronie internetowej:)
HOTEL SANTA CLARA
Wdrapując się stromymi uliczkami w kierunku budynku klasztorno-hotelowego na końcu uliczki zobaczyłam TO! Widziałam TO także z okien wagonu w czasie podróży i już wtedy ciśnienie odkrywcy lekko mi się podniosło:) Zatem znalazłam, jeszcze nie wiem co, ale się zaraz dowiem.
Niżej kościół św. Klary, zamknięty. Pan w hotelu powiedział, że czasem otwierają na uroczystości dla gości, np. ślub, chrzest czy inne modły.
No to wracam do akweduktu, który mnie zachwycił. Akwedukt Santa Clara biegnie pomiędzy wsią Terroso a klasztorem Santa Clara w Vila do Conde. Ma długość około 5 km. Budowa granitowej konstrukcji trwała niemal 100 lat, prace rozpoczęto w 1626 r., jednak większość prac wykonano w latach 1705-1714 z inicjatywy przełożonej zakonu, siostry Bárbary Micaela de Ataíde. Jest to akwedukt w stylu romańskim, wykonany z kamienia, wysokość konstrukcji w niektórych miejscach sięgała ok. 20 metrów. Pierwotnie miał 999 łuków, z których część jest obecnie zniszczona. Uważany jest za akwedukt z największą liczbą łuków na świecie, a trzeci pod względem urody:) Od 1910 roku uznawany jest za pomnik narodowy Portugalii.
Zanim poszłam drogą wzdłuż akweduktu, zajrzałam jeszcze do kościoła Venerável Ordem Terceira de São Francisco de Vila do Conde czyli: Czcigodny Trzeci Zakon Świętego Franciszka z Vila do Conde:)
Kościół São Francisco de Vila do Conde jest częścią starego klasztoru Santa Clara. W 1522 r. teren ten przekazano franciszkanom, aby mogli tam zbudować swój klasztor. Zamieszkiwany był aż do wygaśnięcia zakonów w 1834 roku. W 1839 roku kościół został przekazany Trzeciemu Zakonowi św. Franciszka, który w 1862 roku za pośrednictwem José de Castro Pires da Cunha zakupił na publicznej aukcji budynek dawnego klasztoru. W następnym roku król Luís zezwolił na utworzenie domu starców , otwartego w 1867 roku, który istnieje do dziś.
Ołtarz w kaplicy głównej, w stylu joannickim, został zbudowany pod koniec XVIII wieku i zachował część płytek, które znajdowały się wówczas w całym kościele.
Ambona na ścianie skierowanej na północ, jak wynika z umieszczonej na niej inskrypcji, pochodzi z 1685 roku.
A to jest właśnie Święta Klara, zakonnica, duchowa córka św. Franciszka z Asyżu, współzałożycielka klarysek. Pochodziła z rycerskiego rodu. Przed jej narodzinami matka miała wizję, że córka zabłyśnie jaśniej niż słońce. Klara wraz ze swoją siostrą Agnieszką dołączyła do Franciszka i jego towarzyszy w Asyżu i założyła zakon klarysek, który stał się zakonem, gdzie siostry odbywały pokutę i żyły według reguły zakonnej opierającej się na „przywileju ubóstwa”. Jest patronką telewizji:)
I tak sobie idąc wzdłuż akweduktu trafiłam na cmentarz. Bogaty i wypasiony.
Kościół Nossa Senhora da Lapa został zbudowany w 1758 roku przez Nicolau Nasoniego, tego samego, co zbudował w Porto Wieżę Kleryków. Elementy dekoracyjne wnętrza o charakterze neoklasycystycznym, wskazują, że prace trwały aż do początków XX wieku.
Zatoczywszy koło wracam do centrum Vila do Conde napić się kawy w jednym z lokali na Mercado...
... i na koniec zdążę jeszcze zobaczyć kościół parafialny pw. São João Baptista, który zaczęto budować w ostatnich latach XV wieku, na szczycie wzgórza. Budowa trwała niemal przez cały XVI wiek, a następcami po sobie byli mistrzowie murarscy i stolarze, w tym João de Castilho, kamieniarz z Kraju Basków, który przebywał w Vila do Conde w latach 1511-1513. To dzięki niemu kościół posiada tak wspaniałe nawy, łuki i przepiękne wejście główne.
Za chwilę odjeżdża mój "metrowy" pociąg, więc uciekam biegiem na stację i wracam, zmęczona, ale i szczęśliwa, że zobaczyłam tyle wspaniałych budowli, zabytków, poznałam tyle opowieści historycznych... No i jak nie planować tu powrotu, skoro tyle jeszcze zostało do zobaczenia ??