Nowy dzień, nowa mżawka i chmury wieszczące ulewę:) Nie poddaję się jednak i jadę do Fanzeres. Jest to niewielka miejscowość położona w odległości 20 km od Porto z dojazdem metrem. Metro zastąpiło tu kolej i w sumie jest to dobre rozwiązanie, bo można dojechać tutaj praktycznie z każdej dzielnicy Porto bez konieczności udawania się na dworzec kolejowy. Fanzeres to nie jest miasteczko, które zachwyci turystę żądnego spektakularnych atrakcji. Na pewno wiele osób powiedziałoby "tu nic nie ma", ale ja takie właśnie miejsca lubię, bo tu widać miejscowe życie poza turystycznym szlakiem. Spędziłam w Fanzeres i okolicy cały dzień, przeszłam szlakiem około 25 km.
Metro do Porto oznacza metro z Porto:) Przypominam, że metro w Porto jest naziemne czyli to zwykła kolejka.
Ulica
de Cabanas to nie jest ulica Kabanosów tylko ulica Starych Chat:) No i te chaty, to raczej murowane są, ale faktycznie to stare domy wiejskie. Mają swój urok i specyficzny miejscowy klimat.
No i czemu by u nas nie zrobić takich ozdobnych progów ???
Moje ukochane sharon kaki, prosto z drzewa, kocham !:) Tylko, że jeszcze niedojrzałe... trzeba poczekać do listopada...
Pan na spacerze w bardzo oryginalnej czapce...:)
Interesujący sposób suszenia prania, gdy nie ma się balkonu ani ogródka:)
Główny kościół w Fânzeres – na fasadzie kościoła widnieje data 1701 rok. Obok cmentarz charakterystyczny dla Portugalii - wiele nagrobków z białego marmuru oraz wielkie kaplice bogatszych rodzin.
Ujęcie wody źródlanej. Nie wygląda zachęcająco, rura trochę przerdzewiała, a basen pełen błota i śmieci. Rok budowy: 1940. Najpierw zaskoczyła mnie nieco ta wymalowana sprayem swastyka, ale zaraz uświadomiłam sobie, że wówczas Portugalią rządziła wojskowa junta, na której czele stał António Salazar. Stworzył tzw. Nowe Państwo (Estado Novo), które w skrócie można określić jako portugalską wersję faszyzmu. W porównaniu z faszystowskimi Włochami i Hiszpanią, Portugalia była w o wiele gorszej sytuacji ekonomicznej. W kraju panowała bieda, wszechobecny wyzysk, analfabetyzm i zacofanie. Niby po wybuchu II wojny światowej, 4 września 1939 roku, Portugalia ogłosiła neutralność, ale tak naprawdę aktywnie kolaborowała z Niemcami. Państwo Salazara na II wojnie postanowiło zbić interes. A ponieważ pokorne cielę dwie matki ssie, to w 1942 Portugalia związała się także kontraktem z Wielka Brytanią i czerpała zyski z dwóch frontów. Wolfram, który był głównym towarem eksportowym służył do produkcji broni po obu stronach. Z Portugalii do III Rzeszy płynęły również transporty żywności, konserw, butów i insuliny. Złoto skupowane przez Salazara od Niemców, za pośrednictwem szwajcarskich banków, pochodziło z niemieckiego rabunku w całej Europie i przetopu kosztowności, a nawet złotych zębów odebranych ofiarom obozów zagłady. Przez Lizbonę biegł w świat także wojenny szlak handlowy zrabowanych przez Niemców dzieł sztuki. W 1941 roku ponad stu Portugalczyków, w tym wielu weteranów wojny domowej w Hiszpanii, zgłosiło się do Błękitnej Dywizji – hiszpańskiej jednostki ochotników, która jako 250. Dywizja Wehrmachtu walczyła pod Leningradem. Na wielu portugalskich piersiach zawisły wkrótce niemieckie Krzyże Żelazne.
Przypuszczam zatem, że swastykę namalował jakiś patriota:)
Gdzie nie spojrzeć, tam kable. U nas poszły już w ziemię, więc tutaj budzą zdziwienie, człowiek szybko się odzwyczaja od pewnych widoków:)
Idę przez całą wieś, bo chcę się wdrapać na tę górkę widoczną na horyzoncie:)
Szyba się zbiła... ktoś zbił ? Nie szkodzi, wystarczy zdjąć koszulkę i gotowe:)
Poidło dla kotów:)
Las, spalony w pożarze przedwczoraj, jeszcze śmierdzi z daleka spalenizną.
Tam idę, gdzie ten budynek
Po drodze bardzo ładne skały.
Ten budynek to Sanatorio Valongo znane również jako Sanatorium Mont'Alto. Znajduje się w paśmie górskim Serra de Santa Justa, we wsi Valongo, choć de facto wieś jest u podnóża gór po drugiej stronie szczytu. Sanatorium działało w latach 1958–1975 i przyjęło setki lub nawet więcej pacjentów z gruźlicą, z których część tam zmarła. Jednocześnie hospitalizowanych było około 350 osób, przy początkowej liczbie 50 łóżek. Aktualnie znajdując się w stanie głębokiej degradacji i opuszczenia służy do penetracji wielbicielom urbexu, a niektórzy nawet zostają tu na noc licząc na jakieś zjawiska paranormalne:)
Przy sanatorium był kościół, obecnie także w stanie dewastacji.
Wyżej kościół, niżej Sanatorium.
Poszłam dalej ścieżką wzdłuż szczytów pasma.
...i na koniec zeszłam do wsi z powrotem, ale już do innej stacji metra, bo zbliżał się wieczór..
Na wycieczkę wyszłam późno z powodu deszczu, więc miałam niepełny dzień do dyspozycji. Spędziłam go jednak w sposób dla mnie ciekawy, aczkolwiek nie zdążyłam zejść drewnianymi schodami do Valongo i nie zobaczyłam kilku lokalnych obiektów. Mimo, że pogoda raczej nie dopisała, byłam zadowolona.