Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie promuje się tych terenów. Nie mówię, żeby od razu w całej Polsce, aby się tu tłumy nie zjechały:)), ale choćby lokalnie. Mieszkam 50 km od Lasów Parczewskich i do tej pory nie wiedziałam o istnieniu szlaków i ścieżek edukacyjnych.
Są tu wspaniałe miejsca do spędzania wolnego czasu. Odwiedziłam ostatnio dwa rezerwaty, spotkałam gości z Elbląga, z Krakowa, paru rowerzystów, kilku piechurów. Na parkingu stało też kilka samochodów z lubelską rejestracją. Tereny dla wielbicieli roweru fantastyczne, następnym razem biorę ze sobą jednoślad:)
Jechałam od strony Ostrowa Lubelskiego i pierwszy przystanek zrobiłam sobie we wsi Jamy. Żeby się nie rozpisywać, odeślę zainteresowanych do WIKIPEDII, gdzie opisane są tragiczne losy mieszkańców wsi. Nie da się czytać bez wzruszenia o wydarzeniach z okresu wojny, które dotknęły mieszkańców. We współczesnej wsi moją uwagę zwróciły stare drewniane domy, których jest jeszcze dość sporo, choć w różnym stanie oraz tzw. mauzoleum poświęcone ofiarom pacyfikacji.
Następnie udałam się do wsi Pohulanka, gdzie wjechałam w las na parking niedaleko nadleśnictwa, aby następnie udać się pieszo w kierunku Rezerwatu Jeziora Obradowskiego.
Po drodze w lesie natknęłam się na taki oto obelisk:
Jezioro Obradowskie to zbiornik dystroficzny, o zakwaszonej i mało napowietrzonej wodzie, w której rozwijają się bakterie azotowe. Wynikiem tego jest ubogie życie organiczne. Wokół jeziora roztaczają się bagna. Aby się tu dostać, należy asfaltową drogą przez las przejść około 20 minut do wiaty odpoczynkowej, gdzie zaczyna się oznaczony szlak.