Szczyt nr 1, najniższy: Ferdel - szczyt w Beskidzie Niskim, położony nad uzdrowiskiem Wapienne. Niezbyt wysoki, bo tylko 648 m, ale za to na szczycie jest wieża widokowa. Idziemy zobaczyć, co z niej widać.
Szczyt nr 2, średni - Cergowa to górka tylko trochę większa, bo ma 716 m wysokości, ale za to przewyższenie przekracza 350 m, więc tak łatwo nie będzie:) Na zdobycie szczytu trzeba zarezerwować dobre pół dnia. Ma trzy wierzchołki, na jednym z nich jest wieża widokową. Leży niedaleko Dukli, przy granicy polsko-słowackiej. Ruszamy z parkingu Ciułówka.
Po 20 minutach od parkingu dochodzimy do Złotej Studzienki i ołtarza związanego ze Świętym Janem z Dukli. To miejsce mające znaczenie religijne. Jan z Dukli rozpoczął życie pustelnicze właśnie tutaj, co przyciąga licznych pielgrzymów i turystów zainteresowanych jego historią. Źródełko przy ołtarzu uważane jest za cudowne i posiadające właściwości uzdrawiające.
Szczyt nr 3 - Lackowa
Szlaki turystyczne prowadzące na jej szczyt to mocne wyzwanie dla amatorów pieszych wędrówek. Lackowa to najwyższy szczyt Beskidu Niskiego, należy do Korony Gór Polski. Dzięki wysokości 997 m n.p.m. Lackowa bywa też nazywana Górą Policyjną:)
Zaczynamy koło stadniny koni w Izbach i tu skończymy robiąc pętlę przez Bieliczną. Najpierw drogą polną, potem przez las docieramy do Przełęczy Beskid idąc szlakiem wzdłuż granicy.
W tym miejscu przebiega grzbiet europejskiego działu wód. Z jednej strony wody płyną do zlewiska Bałtyku, a z drugiej – do zlewiska Morza Czarnego. Tu należy bobrze pobuszować w krzakach, aby znależć szlak. Zdecydowanie nie należy maszerować trasą jaka nam się w naturalny sposób narzuca przez las, bo dojdziemy na Słowację, a nie na Lackową. My poszłyśmy:) Zorientowałyśmy się dopiero, jak nam zniknął polski zasięg w telefonach:) Z przełęczy trzeba iść w lewo w małą, ledwo widoczną ścieżynę.
W Izbach wstępujemy na obiad do restauracji Końska Dolina przy stadninie, nie ma problemu z wejściem z psem. Zresztą nasza piesa umie się zachować. Wchodzi dyskretnie i od razu układa się koło krzesła. Dostaje kawałki żeberka z mojej kwaśnicy, które pożera z apetytem, jak i ja swoją gorącą sycącą zupę. Po pysznym dwudaniowym obiedzie dostajemy od miłego pana kelnera firmowe krówki i rozgrzewającą nalewkę, której muszę z żalem odmówić, bo prowadzę auto:)