niedziela, 16 czerwca 2024

Kawęczyn, powiat świdnicki

16 czerwca, niedziela, można by pójść do jakiegoś... kościoła ?:) Właściwie to pojechałam rowerem przed siebie, bez planu i bez mapy, ale i tak do kościoła trafiłam:)


 
Nakręciłam po polach pewnie ze 20 km, kiedy wreszcie na horyzoncie zobaczyłam drewniany kościół. To Kawęczyn

Historia tej miejscowości zaczyna się prawdopodobnie na przełomie XVI i XVII w., w okresie kiedy tworzyły się majętności polskiej szlachty na Lubelszczyźnie. W końcu XVIII w. i w początkach XIX w. właścicielem dóbr ziemskich obejmujących ziemie w Bystrzejowicach, Kawęczynie i Wierzchowiskach, był Jakub Rzewuski - pisarz koronny króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i inspektora wojsk polskich podczas Insurekcji Kościuszkowskiej. Po jego śmierci majątek ten podzielono w 1820 r. pomiędzy czterech synów. Właścicielem dworu w Kawęczynie i folwarku w pobliskich Bystrzejowicach został Benedykt Rzewuski, który w 1823 r. przekazał go swojej córce Brygidzie Kossakowskiej, babci słynnej Henryki Pustowójtówny, i jej mężowi Marianowi.
Tu się chwilowo zatrzymamy. Kim była Henryka Pustowójtówna ? Była córką rosyjskiego generała Trofima Pustowojtowa i polskiej szlachcianki Marianny Kossakowskiej (córki wspomnianej Brygidy z Kawęczyna). W 1838 roku w Wierzchowiskach (majątku jej polskiej babki Brygidy pod Lublinem) urodziła się dziewczynka, która podczas chrztu otrzymała imiona Anna Henryka. Miłość rodziców nie przetrwała próby czasu, małżonkowie rozstali się. Starszy syn Marianny był "rasowym" Rosjaninem przy ojcu, natomiast Anna Henryka z siostrą wychowały się przy babce patriotce.
W 1848 roku Anna Henryka wraz z siostrą Julią rozpoczęły naukę w Instytucie dla Szlachetnie Urodzonych Panien w Puławach. Po ukończeniu nauki Pustowójtówna wyjechała do Żytomierza, gdzie jej matka prowadziła otwarty dom. Bywali w nim Polacy i Rosjanie. Jednym z gości był Jarosław Dąbrowski – oficer carskiej armii, który zdążył wsławić się bohaterskimi wyczynami podczas walk na Kaukazie.
Gdy w 1861 roku zabór rosyjski ogarnęła fala demonstracji patriotycznych, mieszkająca w Lublinie Anna Henryka Pustowójtówna (wtedy zaczęła używać tylko imienia Henryka) brała w nich czynny udział. Po masakrze, jaka miała miejsce 8 kwietnia 1861 roku w Warszawie, gdy wojsko carskie otworzyło ogień do tłumu, manifestacje w Lublinie przybrały na sile. Henryka Pustowójtówna organizowała zebrania patriotyczne, a także msze i procesje kościelne o wydźwięku niepodległościowym.
Władze za tę działalność ukarały ją  wysłaniem do klasztoru w głębi Rosji, ale Pustowójtówna uciekła stamtąd  na tereny dzisiejszej Mołdawii, skąd po wybuchu powstania styczniowego przedostała się do Królestwa Polskiego. W lutym 1863 roku Henryka znalazła się w Staszowie, w oddziale Mariana Langiewicza. Już wtedy miała na sobie męskie ubranie i przedstawiała się jako Michał Smok
Wkrótce Langiewicz mianował Henrykę adiutantem generała Czachowskiego, który był człowiekiem porywczym i nierzadko bił Pustowójtównę batogiem.
Michał Smok stał się dla Henryki integralną częścią jej osobowości. Henryka świetnie strzelała, a podczas potyczek z Rosjanami wykazywała się niezwykłą odwagą.
Po klęsce powstania Henryka udała się na emigrację. Najpierw mieszkała w Pradze, potem przeniosła się do Wiednia i do Paryża. Podczas wojny francusko-pruskiej była sanitariuszką. Za osiągnięcia bojowe została nagrodzona francuskim Krzyżem Zasługi. Walczyła też na barykadach Komuny Paryskiej. Na jej rękach umarł Jarosław Dąbrowski, jeden z przywódców zrywu. W 1873 roku Henryka poślubiła Stanisława Loewenharda, lekarza z oddziału Langiewicza. Para doczekała się czworga dzieci. Pustowójtówna zmarła nagle, w wieku 43 lat, najprawdopodobniej wskutek ataku serca. Pochowano ją na Cmentarzu Montparnasse w Paryżu.
Dworu nie udało mi się zobaczyć, gdyż należy od osoby prywatnej, wraz z 2-hektarowym parkiem dworskim. Ogrodzony, z przyległymi polami, nie jest widoczny z żadnej strony.

 
Na mapach google są zdjęcia, ale przypuszczam, że nieaktualne: KAWĘCZYN

Właścicielem dworu i dóbr w Kawęczynie od 1878 r. był August Karol Tuszyński, a po nim Karol Adam i Wanda Tuszyńscy i ich matka Jadwiga Wybranowska, a potem jeszcze Maria Wanda Augusta z Tuszyńskich Wołczyńska.  
19 listopada 1930 r. majątek wykupił Marian Stanisław Kiciński, syn Mieczysława z Białopola, Żmudzi i Teresina koło Hrubieszowa, który gospodarzył tu do 1944 r. Żona Mieczysława Kicińskiego to Maria Mirska, aktorka i śpiewaczka warszawska. Podczas okupacji majątkiem zarządzał hitlerowiec Kerner z załogi obozu w Trawnikach, który przywłaszczył sobie srebra herbowe rodu Rzewuskich, dywany i inne zabytkowe przedmioty Kawęczyna. Dwór w Kawęczynie po wojnie został upaństwowiony. 

Wracając do kościoła. Kościółek, cały z drewna ma ponad 100 lat. Nie został jednak pobudowany od nowości w tym miejscu. Najpierw stał w Siedliszczu koło Chełma, skąd został sprzedany do Kawęczyna. Tam rozebrano go na kawałki, przewieziono i postawiono od nowa po I wojnie światowej. Tak coś od razu to podejrzewałam patrząc na bryłę kościoła, gdyż wygląda całkiem jak cerkiew unicka, których tu przecież nie było, ale koło Chełma jak najbardziej.




W 1931 dobudowano dzwonnicę na dwa dzwony, jednak zostały skradzione przez hitlerowców; nowe zawieszono w 1946 roku.



W pobliżu kościoła jest rozległy cmentarz parafialny. Jak to zwykle bywa, na cmentarzu można pobierać lekcje historii:)


Oto rodzinny grobowiec Tuszyńskich, właścicieli Kawęczyna i hojnych darczyńców - było o nich wyżej. To oni darowali grunt pod kościół i cmentarz.

 
W odległości około 50 km od Kawęczyna leży wieś Niezabitów. Widać Jan i Bolesław leżący w tym grobie stamtąd przywędrowali. Świadczy o tym przydomek Lubicz, herb (podkowa z krzyżem nad i w środku) i okazały nagrobek godny szlachcica. Większość z właścicieli Niezabitowa już od XVI wieku nosiła nazwisko Niezabitowski herbu Lubicz.


W archiwum elektronicznym znalazłam "Wiadomości Diecezjalne Lubelskie" nr 7 z okresu sierpień- wrzesień 1933 i tam znajduje się notka pośmiertna na temat pogrzebanego w tym grobie księdza Józefa Gładysza. Pisownia oryginalna.

"Ks. Józef Gładysz z Bystrzejowic urodził się 21 stycznia 1892 roku. Nauki gimnazjalne skończył w Puławach, filozoficznoteologiczne w Seminarjum Duchownem w Lublinie. W roku 1915 zostaje kapłanem i rozpoczyna pracę duszpasterską. Jako wikarjusz pracuje w Grabowcu (1915), Modliborzycach (1917),. Wilkowie (1918), Kraśniku (1921) i Opolu. W Opolu zaczął ks. Józef niedomagać na zdrowiu i prosi o urlop odpoczynkowy, udając się do swego przyjaciela ks. Józefa Rukasza, proboszcza Kluczkowic. W roku 1925 Władca Diecezjalna posyła ks. J. Gładysza do organizowania parafji w Trzęsinach. Wywiązał się z zadania znakomicie, bo i parafję utworzył i zapisał się głęboko w sercach parafjan trzęsińskich. W roku 1928 przechodzi ks. J. Gładysz do Chłaniowa, pracując cicho a skutecznie w owczarni sobie powierzonej. Tutaj właśnie zaniemógł poważnie i w lipcu wyjechał na kurację, by więcej nie powracać. Umarł w Bystrzejowicach u matki, został pochowany w Kawenczynie. Na jego pogrzeb przybyli kapłani koledzy i tysiące wiernych. Requiescat in pace! "


Kawęczyn leży w gminie Piaski, sporo jest na cmentarzach osób o nazwisku Piasecki, z tym, że raczej w tych przypadkach nazwisko pochodzi od miejsca, a nie miejsce od nazwiska.





Mogiła trzech żołnierzy polskich rozstrzelanych w pobliskich Bystrzejowicach 26 września 1939 roku.



Czasem przy grobie zatrzyma zagadka, czasem treść epitafium..




Na ten dzień koniec, pora do domu. Łącznie przejechane 43 km.