środa, 29 lipca 2020

Ziemia Łukowska - Lubelszczyzna - Rezerwat Jata

Część III

Trzecim bohaterem Ziemi Łukowskiej jest Tadeusz Kościuszko. Niestety, mając bardzo ograniczony czas odnalazłam niewiele jego śladów. Tędy przemierzał na spotkanie wojsk Suworowa, co skończyło się tragicznie bitwą pod Maciejowicami. 6 października 1794 roku w trakcie trwania Insurekcji Kościuszkowskiej, Tadeusz Kościuszko przebywał w Okrzei, gdzie doszło do połączenia dwóch oddziałów powstańczych - oddziału dowodzonego przez gen. Sierakowskiego z częścią korpusu gen. Ponińskiego. Po przegranej bitwie pod Maciejowicami i dostaniu się do niewoli rosyjskiej T. Kościuszko ponownie znalazł się w Okrzei, tym razem jednak jako więzień w drodze do Petersburga. W czasie postoju w Okrzei, Kościuszko leczył rany odniesione w bitwie.

Mieszkańcy Okrzei jego pobyt upamiętnili pomnikiem.


Liceum w Łukowie wybrało Kościuszkę za patrona. 

Do Maciejowic już nie dotarłam, odwiedzę przy okazji innej wycieczki, może nawet niedługo.

Pojechałam dalej do łukowskich lasów, konkretnie do rezerwatu Jata. Przepiękne miejsce, przyjemny spacer doskonale przygotowaną trasą, leśniczówka, ośrodek edukacyjny, miejsca do wypoczynku i okazja do poznania historii tych ziem. A przede wszystkim stary-stary las jodłowy. To wyjątek, bo najbliższe lasy jodłowe są w Górach Świętokrzyskich, a tu proszę, taka atrakcja, wynikająca ze specyficznych, nie występujących w tym regionie warunków glebowych i mikroklimatu.
Rezerwat Jata, choć niewielki, ma kilka wyznaczonych szlaków od 4 do około 18 km, a pod względem długości ochrony przyrody ustępuje tylko Białowieskiemu Parkowi Narodowemu. Jest to najstarszy i największy rezerwat w województwie lubelskim (aktualnie powierzchnia rezerwatu wynosi 1121,44 ha. Występują tu nawet wilki. Oprócz tego można zobaczyć orlika (ja tylko usłyszałam i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa:) , bielika, jelenie, dziki.















Powyżej: odkryty grunt leśny pokazuje jego warstwy.



Pomnik partyzantów polskich i radzieckich








Patrzę na te zdjęcia i ... wcale nie oddają magii tego miejsca. Trzeba pojechać osobiście:)