poniedziałek, 21 lipca 2025

Historyczna rekonstrukcja bitwy nad Bugiem (Gródek, Czumów)

Grażynko polsko-wenezuelska, Tobie by się tu także spodobało, szczególnie, że od Artenki tu blisko:) Może za dwa lata...?

Tytułem wstępu... Można by powiedzieć, że to była bitwa o kobietę, ale to pewne uproszczenie:) W niedzielę nad Bugiem spotkały się wojska ruskie i polskie, aby stoczyć bitwę o uwolnienie córki Bolesława Chrobrego z rąk Jarosława Mądrego. Przy okazji Bolesław Chrobry przekonał się, że nie tego księcia, co powinien, wziął sobie za zięcia. Bowiem zięć Świętopełk zdradziwszy swój ród kijowski, co prawda ożenił się z córką Bolesława Chrobrego, ale był na tyle niemrawy, że ani na jotę nie przybliżył naszego przyszłego króla do kijowskiego tronu. Na dokładkę młodszy brat Jarosław dał mu łupnia i spod tego tronu przepędził, zatrzymując sobie Świętopełkową żonę, a Bolesławową córkę. Bolesław nie zdzierżył, zebrał wojów i ruszył na Ruś po dziecię oraz ratować zięcia.

Po jednej stronie Bugu (okolice dzisiejszego Gródka i Czumowa) zbudował obóz Chrobry, po drugiej stronie Jarosław Mądry. Miejsce to stanowi pozostałość historycznego grodu Wołyń, jednego z tak zwanych Grodów Czerwieńskich. Podczas przygotowań do bitwy wojowie obrzucali się wyzwiskami, aż przebrała się miarka i wnerwiony Chrobry posłał swoich wojów przez Bug na Rusinów, mimo, że mosty nawet skończone nie były. No i dostało się Rusinom, jak zwykle...W tym roku  już piaty raz (pierwszy raz w 1018 roku, potem w 2018, 2021, 2023 i  2025). Nie pomogły im nawet skandowania jak na Żoliborzu "Ja-ros-ław! Ja-ros-ław!" Wiadomo:)

Różnica była tylko taka, że w roku 1018 Bolesław dodatkowo porwał dwie siostry Jarosława, jedną zgwałcił, a potem wziął ją za żonę, a dzisiaj wojowie spokojnie odeszli na odpoczynek. No, może jednak nie całkiem spokojnie, ale o tym później... Po stoczonej bitwie ulewny deszcz zza Buga rozgonił gapiów i zmył (sztuczną) krew z pola bitwy.

ps. na podstawie niniejszego wpisu nie można uczyć dzieci historii:) 

Tegoroczna impreza była bogata, bo 2-dniowa. Pierwszego dnia jarmark, potyczki zbrojnych, koronacja króla Bolesława, dawne muzykowanie itp. Drugiego dnia znów jarmark, muzykowanie, potyczki i bitwa. Były też stoiska z jedzeniem, grochówka z wojskowego kotła smakowała przepysznie:) Na miejsce bitwy przyjechałam w niedzielę na tyle wcześnie, że auto mogłam postawić stosunkowo blisko wyjazdu, co jak się potem okazało, miało istotne znaczenie:) Zdążyłam jeszcze pójść nad Bug, powałęsać się po straganach i kupić wykonane ręcznie wyroby z brązu na pamiątkę.



 
Na imprezę przyjechało wielu rzemieślników prezentując ręcznie wykonaną biżuterię, odzież z naturalnych tkanin, wyroby ze szkła, skóry, słowiańską broń i stroje, nalewki, zioła, książki o tematyce słowiańskiej, 




Obozowisko składało się z kilkudziesięciu namiotów, w inscenizacji brało udział około 500 rekonstruktorów odzianych w szaty z epoki wraz z rodzinami także przebranymi w stosowną odzież, wyglądali naprawdę interesująco i pięknie.

















  
Pan ręcznie wykonywał na oczach widzów kolczugę, jedną miał już skończoną i można ją było przymierzyć - ważyła kilka kilogramów:)



Pan z gołą klatą pochwalił się, że walczy na miecze już 20 lat i ani razu nie przegrał:) Tym razem także zwyciężył swoją walkę.




Po potyczkach wojowie zaczęli się przygotowywać do bitwy. Już teraz słuchać było niewybredne połajanki i komentarze kierowane do przeciwnego obozu:) Na tyle niewybredne, że ich nie zacytuję tutaj, to trzeba było usłyszeć:) Napięcie wzrastało, niebo ciemniało...



  
Zabrzmiały pieśni wojenne (z głośników) oraz bębny (na żywo). No nie powiem, nastrój zrobił się iście bitewny:) Wreszcie ruszyli, po placu rozległ się szczęk oręża, tętent końskich kopyt i okrzyki wojów.









 
Przeciwnicy zwarli się w bezpośredniej walce. (A ten co tak stoi z siekierką, roli zapomniał ??:)



Konni otoczyli wroga...



 
Trup słał się gęsto - po stronie Rusinów:)





I choć książę Jarosław Mądry zdołał zbiec, to jego wojowie zostali pokonani, a obóz spalony.









Zwycięzcy  nagrodzeni entuzjastycznymi okrzykami udali się do obozu. Król Bolesław Chrobry w purpurowych szatach zrobił rundkę honorowa ku uciesze gawiedzi i też umknął pod namioty...



... a wtedy, jakby tylko na to czekała, z nieba spadła ulewa. Deszcz był tak rzęsisty, że w minutę wszyscy byli mokrzy:) I ja przemoknięta do suchej nitki pobiegłam do swojego auta, które  szczęśliwie ustawiłam blisko wyjazdu i czym prędzej opuściłam parking. Nie ze strachu przed deszczem, a przed .... uwięzieniem. Samochodów na parkingu były setki, parking był po prostu łąką położoną nisko nad Bugiem, grunt nasiąkał jak gąbka. Czytałam potem gdzieś w mediach, że ostatnich musiała ewakuować i wyciągać z błota straż pożarna. Po wyjechaniu na asfalt, spokojnie mogłam się potoczyć po głównej drodze. Ulewa nadal nie ustępowała, wycieraczki nie nadążały, widoczność ledwo-ledwo. Szkoda mi było opuszczać okolicę, ale niestety, przez kolejną godzinę cały czas padało, więc na tym skończyłam niedzielne atrakcje.
Za dwa lata kolejna bitwa, znów zwyciężymy:) 

1 komentarz:

grazyna pisze...

Ale mi zrobiłaś frajdę , ubawiłam się przednio, masz świetne pióro i takież poczucie humoru. Za dwa lata mam nadzieję, będę świadkiem tego, inaczej nie może być, kolejnego zwycięstwa.
dziękuję , serdecznie ubawiona.
zdjęcia też znakomite...