poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Z Jakubowic Murowanych do Łysakowa

Pieszo oczywiście, bo to tylko 3 km w jedną stronę czyli łącznie 6 km. Ponieważ do południa bezdrożami przeszłam tylko 8,6 km, to kolejne 6 to łatwizna:) Zaczynam od pałacu.
Zespół pałacowo-parkowy w dawnych Jakubowicach Murowanych, zlokalizowany jest w Lublinie na styku ulic Zabytkowej i Pliszczyńskiej, przy starorzeczu Bystrzycy. Pierwotnie murowany, głównie z wapienia, gotycko-renesansowy dwór Andrzeja Tęczyńskiego, był dwukondygnacyjny z przylegającą od wschodu kaplicą. Kolejnymi właścicielami byli Ostrogscy i Zasławscy. Podczas potopu Szwedzi splądrowali posiadłość. W latach 1705–1779  dobra trafiły do rodziny Sanguszków. Wówczas nastąpiła rozbudowa zespołu dworskiego i przekształcenie dworu w pałac. Na początku XIX w. pałac przebudowano na romantyczną rezydencję przez generałową Konstancję z Czackich Szeptycką. W okolicach 1900 roku majątek stał się własnością rodziny Grodzickich. Z tego okresu pochodzi zmiana charakteru pałacu, w duchu postromantycznego neogotyku, z dobudowaniem do istniejącego korpusu okrągłej czterokondygnacjowej wieży. 1946 roku upaństwowiony majątek rozparcelowano, zaś pałac i budynki gospodarcze uległy dewastacji. W jako takim stanie zachowała się brama wjazdowa.




Obiekt jest ogrodzony, nie można wejść z wiadomych względów. Tajemniczy inwestor, który nabył ruinę za 2 miliony pln rozpoczął intensywny remont. Nie tylko ogrodzono rozległą posesję, ale  uporządkowano zaniedbany park ze śmieci i chaszczy i ruszyła renowacja zrujnowanych budynków.

O pałacu krąży szereg legend. Mówi się o przepastnych tunelach łączących dwór w Jakubowicach Murowanych z zamkiem w Lublinie. Inni twierdzą, że w zawalonych piwnicach wciąż jeszcze na odkrycie czeka wiele artefaktów. min. armata. 

Mijam pałac i za zielonymi znakami szlaku ruszam do Łysakowa.




Ścieżka prowadzi pod trasą E7 z Lublina do Białegostoku, na przykład:)

 
Za arterią rezygnuję w grzecznego spacerowania po ścieżce i wdrapuję się na skarpę - stąd jest lepszy widok. Lepszy, ale nie dobry, bo akurat zasypał nam niebo pył saharyjski i wszystko jest jakby za mgłą, także grzejące dziś mocno słońce. Ledwo prześwituje.







Skarpa się skończyła, to zeszłam na dół:)






Już widać niewielką wieżę w Łysakowie, widok z niej tylko na jedną stronę, jakoś specjalnie nie powala, ale można przyjemnie odpocząć, usiąść lub poćwiczyć na siłowni.







No i powrót tą samą trasą. Można wybrać się dalej do Pliszczyna lub Sobianowic, najlepiej rowerem.