Sine Wiry już odwiedzałam
JESIENIĄ, ale w innym towarzystwie, więc z przyjemnością powtórzyłam, szczególnie, że ta 2.5 km trasa nie jest męcząca. Pokonywana po raz kolejny mogłaby być nawet... nudna:), gdyby nie różne wiosenne rośliny cieszące oczy, świeża zieleń i możliwość zejścia do potoku co jakiś czas. Rezerwat powstał w 1987 roku, ulokowany jest na terenach dawnych osad Łuh, Polanki oraz Zawój i południowych stoków wzgórza Połoma. Rezerwat Sine Wiry jest zalesiony w 87%, dominują lasy liściaste. Szliśmy od parkingu w Polankach/Łopience, ale tak myślę, że jeszcze kiedyś tu się wybiorę szlakiem od Kalnicy...
Rezerwat obejmuje 7-kilometrowy fragment przełomowej doliny Wetliny i Solinki. To wyjaśnia problem: dlaczego ta rzeka płynie raz w jednym, a raz w drugim kierunku ? Ano tak płynie, bo na początku idziemy wzdłuż Solinki, a potem wzdłuż Wetliny, której wody spływają w kierunku przeciwnym:) Kiedyś sama tego nie zauważyłam...:)
Po pokonaniu 2,5 km oraz schodów i ścieżek leśnych natrafimy na niezwykle urokliwe miejsce z kaskadami i progami skalnymi czyli właśnie Sine Wiry. Świetnie je widać z urwiska znajdującego się po drodze do legendarnego drzewa zwanego Łosiem z Zawoju.

Skoro już byłam w okolicy, to obowiązkowo trzeba było odbyć wizytę w Łopience - 24 raz:)
Słynny kibelek się trzyma jeszcze:)
Widok na Łopienik. Kończy się dzień, więc ruszamy do Cisnej na kolację i nocleg.
Jemy w Karczmie Łemkowyna. Różnie się o niej mówi, ale nam jedzenie smakowało i klimat w niej typowo bieszczadzki i można było wejść z psem. A mój pies bardzo grzeczny, nie żebrze o ludzkie jedzenie, od razu położył się pod rogiem stołu i każdy chciał go głaskać:)
Nocujemy w schronisku górskim Bacówka pod Honem. Auto trzeba zostawić na dolnym parkingu, a potem piechotka. Nocleg nie tani, ale z klimatem, swojsko, przyjemnie, przyjaźnie. Czyste łazienki w podziemiu i ciepła woda. Rano spod schroniska przyjemny widok.
W planie wycieczka ścieżką o nazwie
Jeleni Skok, na szczyt
Mochnaczka o wysokości 777 m npm. Zaczynamy w Cisnej, przechodząc przez tory kolejki wąskotorowej.
Szlak jest bardzo przyjemny, prowadzi przez las, bez widoków. Naprawdę ogromne drzewa budzą respekt, po prawej stronie otwiera się wysokie urwisko.
Na szczycie drewniana wieża średniej wielkości i wiata ze stołem i ławkami. Od biedy można by tam nawet latem zanocować:)
Z wieży widok na Jasło, Małe Jasło, na Fereczatą...
... a z boku na Połoninę Caryńską. Zejście tą samą drogą, ale można iść przez las ścieżką historyczno-przyrodniczą "Nad sztolnią" z tablicami informacyjnymi na temat sztolni "Róża", która działała w tym miejscu w latach 1794 - 1864 i należała do rodu Fredrów. Wydobywano tu rudy żelaza do miejscowej huty.
Na koniec dnia wizyta w Lisznej w wiejskim zoo, ale to atrakcja raczej dla dzieci, i powrót do domu.