Takie widoki nakręcają apetyt, więc Drogą do Morskiego Oka maszeruję podziwiać tatrzańskie jeziora. Najpierw mijam Wodogrzmoty Mickiewicza. Nazwa wodospadów wzięła się od huku, który wydaje spadająca z dużej wysokości woda (szczególnie po intensywnych opadach, bo teraz raczej słabiutko:). Towarzystwo Tatrzańskie nadało wodospadom imię Adama Mickiewicza na pamiątkę sprowadzenia w 1891 roku prochów wieszcza na Wawel. Mickiewicz nigdy nie był w Tatrach, powinien tego szczerze żałować:)
Większość turystów kieruje się do Morskiego Oka, ja skręcam n zielony szlak i po 4,5 km docieram do Siklawy – największego wodospadu w Tatrach po polskiej stronie. Szlak ma sporo stromych podejść i prowadzi przez las.
Woda spada z wysokości 70 m, to także najwyższy wodospad w Polsce.
Po leniwym odpoczynku ruszam do schroniska w
Dolinie Pięciu Stawów – to około 1 kilometr szlakiem zielonym.
I oto ona,
Dolina Pięciu Stawów, uważana za najpiękniejszą w Tatrach. Trudno się z tym nie zgodzić.
Po krótkim posiedzeniu w schronisku kieruję się niebieskim szlakiem do Morskiego Oka przez Świstówkę Roztocką.
Stawy piękne z każdej perspektywy:)
No i jest: Morskie Oko i schronisko.
Zoom....
... jeszcze większy zoom...ups! Trochę jakby tłoczno:)
Oddalam się zatem szlakiem na Rysy. Na szczyt nie wejdę. Nie jestem przygotowana na takie zdobywanie góry, a pomijając wszystko, jest już późne popołudnie.
Bardzo stromym podejściem docieram do kolejnego tatrzańskiego stawu - to Czarny Staw pod Rysami
Pora wraca, do busa w Palenicy Białczańskiej jeszcze 9 km...