poniedziałek, 3 listopada 2025

Ogrodzieniec - ruiny zamku

Jak to się stało, że zapomniałam tu uwiecznić letnią wizytę na Zamku w Ogrodzieńcu (i nie tylko tu)? Trzeba to nadrobić, zanim doczekam się jesiennych wypraw:)



Największy i najbardziej malowniczo położony wśród ostańców najwyższego wzniesienia Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, rycerski zamek Ogrodzieniec wzniesiony został za panowania Kazimierza Wielkiego. Aby dostać się do ruin, trzeba wejśc na górkę wys. 515,5 m n.p.m.

Właścicieli miał wielu na przestrzeni dziejów, do tych sławniejszych należeli: Jan Rzeszowski,  proboszcz przemyski i kanonik krakowski oraz jego bracia Andrzej i Stanisław Rzeszowscy; Jan Boner, burgrabia, żupnik krakowski i najbliższy doradca króla Zygmunta Starego; Jan Firlej - marszałek wielki koronny. 



W 1702 r. zamek bardzo ucierpiał w czasie pożaru wznieconego przez wojska szwedzkie Karola XII. Zamek wówczas należał do Tomasza Jaklińskiego, który doprowadził zamek do całkowitej ruiny. Kolejnym właścicielem Ogrodzieńca był Ludwik Kozłowski - i on nie liczył się z zabytkową wartością budowli, niszcząc mury w celu pozyskania budulca i sprzedając zamkowe wyposażenie Żydom.







Po II wojnie obiekt upaństwowiono, a w latach 1949-73 przeprowadzono kompleksowe prace w celu zabezpieczenia murów zamkowych w formie trwałej ruiny i we wnętrzu utworzono ekspozycję muzealną.






Krzesło inkwizytorskie - do torturowania kobiet oskarżonych o czary. Ofiarę sadzano nago, kolce znajdowały się w siedzisku, z boku i z tyłu, dociskano torturowaną kobietę metalowymi okuciami i śrubami, a czasem jeszcze rozpalano ogień pod krzesłem, jeśli było metalowe.
Tak tylko przypomnę, że  inkwizycja to była instytucja śledczo-sądownicza Kościoła katolickiego działająca od XIII do XIX wieku, utworzona w celu wyszukiwania, nawracania i karania heretyków w oparciu o postanowienia ujęte w dokumentach soborowych, synodalnych oraz bullach papieskich. Czy muszę dodawać, że składała się z duchownych płci męskiej ?


  
Łoże tortur i inne narzędzia do męczenia podejrzanych... o cokolwiek.



 
Wyżej: kozioł czarownic. Ofiarę sadzano okrakiem na ostrej krawędzi belki, do nóg przywiązywano ciężkie głazy, a ręce wiązano z tyłu. Podobno było to bardzo skuteczne, brr...

Niżej: maska hańby, od środka nabita ćwiekami. Ofiara oprócz maski miała zakładane na głowę jeszcze części ciała zwierząt i inne ośmieszające artefakty. Całość miała odebrać godność i ośmieszyć oskarżonego.




Z zamku widoczny odległy o około 1,5 km Gród na Górze Birów - rekonstrukcja osady obronnej z czasów, kiedy Polską rządzili pierwsi Piastowie.


 
Ruiny w Ogrodzieńcu wraz z podzamczem zajmują obszar około 3,5 ha, a długość muru obronnego wynosi około 400 metrów. Z przyjemnością spędziłam tu sporo czasu podziwiając majestatyczne mury. Nie odważyłam się jednak zostać do nocy, aby nie natknąć się na czarnego psa, który według legendy jest duchem Stanisława Warszyckiego:) Bogactwa zgromadzone w piwnicach jego zamku rodowego  powodowały, że Warszycki miał wielu zazdrosnych przeciwników, którzy uważali, że twierdzę zbudował przy pomocy diabła i za życia został przez niego porwany do piekła. Hrabia Warszycki ponadto słynął z bezwzględności. Bił swoich poddanych chłopów, czasem na śmierć. Legenda oskarża go o zamurowanie pierwszej żony w murach zamku oraz wzbogacenie się na małżeństwie z drugą, aby po jej śmierci poślubić piękną młódkę. 
Helena z Wiśniowieckich, ta druga żona, była chyba jednak dla niego ważna, bo pochował ją w klasztorze na Jasnej Górze (to jedyny grób kobiecy w tym miejscu) i sam zażyczył sobie pochować się wraz z nią.
Po jego śmierci, dusza hrabiego zamieniła się w czarnego psa, który pilnuje zamku i straszy nocnych wędrowców i  mieszkańców okolic. Podobno nocą słychać pojękiwania psa ciągnącego długi łańcuch. 
Biedny pies...;)