środa, 2 lipca 2025

Porto - Portugalia

Porto już BYŁO w poprzednim roku, ale to miasto ma swój urok i przyciąga, więc  pewnego czerwcowego dnia znów stało się celem wycieczki, przy okazji dłuższego pobytu na portugalskim wybrzeżu.

Dzisiaj tylko ciekawostki i ładne widoczki:)

Katedra Se


dnia




... i widoki z wieży katedralnej.





 
W tle XVIII-wieczna Torre dos Clérigos czyli Wieża Kleryków, do której też pójdziemy.

Na miejskim mercado Bolhao takie oto produkty. Gram trufli za 1,50 E, przy czym jedna waży około 20 gramów, zatem cena jednej sztuki to około 30 euro. Darowaliśmy sobie, szczególnie, że na sos potrzeba tyle trufli ile osób, aby miał smak i aromat:) Po drugie nie umiem robić sosu z trufli, a po trzecie kilka lat temu jadłam sos z trufli z polędwiczkami, jakoś specjalnie mnie nie zachwycił, natomiast pamiętam ten fakt bardzo dobrze, bo się nim zatrułam:)



Ten pomarańczowy grzybek to Cordyceps, po polsku maczużnik. W przyrodzie występuje bardzo rzadko, na handel uprawiany jest na sztucznym podłożu zaszczepionym grzybnią. Jego naturalnym środowiskiem są tereny Wyżyny Tybetańskiej. Zimą pasożytuje tam na larwach owadów, które znajdują się pod ziemią. Grzybnia wychodzi na powierzchnię latem. To grzyb unikatowy o korzystnym wpływie na ogólną kondycję całego organizmu, co od setek lat doceniane jest w tradycyjnej medycynie wschodniej,  wzmacnia odporność, przyspiesza detoksykację oraz podnosi poziom libido.

Ten biały grzyb to soplówka jeżowata, którą od dawna stosuje się w medycynie chińskiej.  Jest źródłem wielu cennych substancji o działaniu prozdrowotnym i może być stosowana wspomagająco m.in. w schorzeniach gastrologicznych i neurologicznych. występuje również w stanie naturalnym w Polsce. Od 1995 roku jest objęta ścisłą ochroną, co wynika z braku ciągłości naturalnych drzewostanów zawierających dęby i buki oraz zmian klimatycznych.


W Porto jest sklep, w którym można kupić figurki, każdą z osobna, a potem ułożyć z nich całe wsie i miasteczka.


Stoisko rzemieślnicze ze skórzanymi torebkami, dość oryginalne wzory:)


Obowiązkowa pastel de nata do kawusi:) Potem rzut oka do wnętrza dworca kolejowego Sao Bento..  Z zewnątrz nadal w remoncie.


Stąd już  blisko do mostu Ludwika, więc idziemy podziwiać widoki.








Po prawej stronie rzeki Douro leży Porto,   po lewej stronie miasto Vila Nova de Gaia.




  
Oba miasta łączy m.in. Most Ludwika





Niżej: W zaułkach miasta Vila Nova de Gaia wypatruję zabudowania starego, aczkolwiek ładnie odrestaurowanego klasztoru São Domingos das Donas de Vila Nova de Gaia, znanego także Klasztorem Corpus Christi. Założony został w 1345 roku ! Funkcje klasztoru zakończyły się w 1894 roku wraz ze śmiercią ostatniej zakonnicy, Marceliny Cândida Viana.
W 1930 roku budynek został przekazany siostrom z Instituto do Bom Pastor, które utworzyły Instytut Edukacji i Regeneracji Kobiet. Wzrost liczby kobiet doprowadził do budowy zachodniego skrzydła klasztoru w 1940 roku, z typową architekturą Estado Novo.
Na początku lat 90., po odejściu zakonnic, kompleks został przekazany Suwerennemu Rycerskiemu Zakonowi Maltańskiemu, który za pośrednictwem Fundacji Frei Manuel Pinto da Fonseca kontynuował tworzenie dawnego klasztoru jako ośrodka apostolatu. Po powrocie pod zarząd Rady Miasta w 2003 r. klasztor przeszedł niedawno prace renowacyjne. Obecnie mieści się w nim przestrzeń kulturalna - 





Trudno się przyzwyczaić, że o 15.00 wszystko się zamyka, aby wieczorem otworzyć ponownie. To nasza polska zwyczajowa pora obiadu - rzutem na taśmę łapiemy się jeszcze na jakąś pizzę  i zjadamy ją w opustoszałym lokalu:)



Sprawdzamy, czy podczas zeszłorocznego remontu ulicy nie zniszczono królika z odpadów - królik jest:) Remontu już nie ma. To rzeźba przestrzenna, zrobiona z połamanych części samochodowych, z resztek wiaderek z plastiku, sznurków i drutu, a pod odpowiednim kątem widzimy zadziornego królika:) Nie sposób sfotografować go bez ludzi, stoi kolejka chętnych na foto z królikiem:) Jest to jedno z kilku dzieł stworzonych przez Artura Bordalo (znanego jako Bordali II), w Polsce w Łodzi przy ul. Kilińskiego mieliśmy ptaka jeżyka tego samego twórcy, ale kamienica z rzeźbą została zburzona i instalacja została bezpowrotnie zniszczona.

Pora na XVIII-wieczną Torre dos Clerigos, pokonujemy 225 wąziutkich i stromych schodków, aby podziwiać panoramę miasta.





Trochę przygrzewa, choć już bliżej wieczoru niż południa, więc ewakuujemy się na swoje wybrzeże:)

piątek, 13 czerwca 2025

Strzelecki Park Krajobrazowy

 Konia z rzędem temu, kto wie, gdzie to jest... :)

W województwie lubelskim jest 17 parków krajobrazowych i 2 parki narodowe. Narodowe odwiedziłam wiele razy, z krajobrazowych zostały mi jeszcze trzy, w tym Strzelecki Park Krajobrazowy  położony w powiecie chełmskim, przy samej granicy ukraińskiej, na terenie gmin Dubienka i Białopole oraz w powiecie hrubieszowskim na terenie gmin Horodło i Hrubieszów. Jest to typowy park leśny z dominacją gatunkową sosny, a jednocześnie  jedna z najważniejszych w Polsce ostoi lęgowych muchołówki białoszyjej. Jest to gatunek małego ptaka z rodziny muchołówkowatych, zamieszkujący Europę i zimujący w Subsaharyjskiej Afryce.

Do Parku pojechałam przez Matcze nad Bugiem. Matcze leży na granicy, dosłownie. Przechodziłam obok gospodarstwa którego część jest po stronie polskiej, a część już po drugiej stronie za tablicami "Granica Państwa". I paręnaście metrów dalej Bug. 

Zaparkowałam na skraju lasu w sąsiedniej wsi Cegielnia i ruszyłam pieszo szlakiem do Maziarni Strzeleckiej.














Na skraju wsi Maziarnia Strzelecka stoi niski krzyż ogrodzony płotkiem. Podobno to grób partyzanta z II wojny. Widziałam w okolicy kilka takich krzyży, są wyjątkowo niskie. Chełmszczyzna to pogranicze kulturowe i religijne, takie niskie krzyże są śladem wschodnich wzorców sakralnych. Nie występują w zachodnich częściach Polski. Miały być symbolem pokory - wyrazem skromności i uniżenia się  przed Bogiem - należało się do nich pochylić, co samo w sobie ma znaczenie religijne.



 
Z daleka myślałam, że to jakaś kapliczka, a to przystanek autobusowy:) Maziarnia Strzelecka to osada śródleśna, w której zamieszkuje zaledwie około 60 osób. Mieści się tu siedziba Nadleśnictwa Strzelce oraz dawny Pałac Myśliwski Zamoyskich.


Pałacyk pochodzi z 1903 roku, zbudowany został na zlecenie XV Ordynata Maurycego Zamoyskiego. Budował Ignacy  Szymański, ten sam architekt, który jest autorem pałacu w Zwierzyńcu. W tym przypadku nie popisał się, bo postawił budynek na tak podmokłym terenie, że już po 7 latach nadawał się do remontu. Pierwszy remont odbył się przed  I wojną, drugi zaraz po wojnie, w końcu pałac przejął Skarb państwa za długi ordynacji. Do zniszczeń przyłożył się także przemarsz wojsk rosyjskich w czasie I wojny.


Ordynat na polowania przyjeżdżał tylko zimą. Nie były to duże polowania, najwyżej na kilka sań. Na stałe nikt w tej dziczy nie mieszkał. Zresztą, zasięgu komórkowego w okolicy nadal nie ma:)





W parku przy pałacyku ogólnie dostępne miejsce do piknikowania. Także skorzystałam.




W niedalekiej odległości na skraju lasu zobaczyłam pomnik poświęcony żołnierzom AK. Pomnik usytuowany jest w miejscu stałego obozu 1. hrubieszowskiego oddziału partyzanckiego.



Aby nie wracać tą samą drogą, poszukałam równoległego leśnego duktu, niestety po około 600 m stał się tak zarośnięty, że zrezygnowałam i zawróciłam. W końcu do Cegielni poszłam z powrotem, jak przyszłam.


Przydrożny krzyż bruśnieński  w Stryhiczynie stanowi figura z umieszczoną na postumencie kolumną, na której osadzony jest krzyż. Ustawiona w 1905 roku przez spadkobierców Juliana Czoniuka z  rosyjskim napisem fundacyjnym. Tego typu krzyże są zdecydowaną rzadkością na tych terenach.


Podsumowując, przeszłam 18 km i była to przyjemna trasa, nie dziabnął mnie nawet jeden komar:)

Ledwo zdążyłam przed deszczem, ale ja tu jeszcze wrócę:) Może nie do lasu, a w okolice.