Tego dnia moim głównym celem była górska wędrówka, ale po drodze obejrzałam jeszcze ładne zabytkowe kościoły. Pierwszy z nich znajduje się we wsi Tymowa. Wioska istnieje w tym miejscu już ponad 800 lat! Pisał o niej Jan Długosz, jako o wiosce należącej do biskupa krakowskiego Wincentego Kadłubka. Obecny barokowy drewniany kościół w Tymowej pobudowany został w 1764 roku, a w 1913 roku powiększony.

Z obu stron ma obszerne "soboty". To są te - powiedzmy- "podcienia" z ławkami, częściej stosowane w cerkwiach. Tu jednak cerkwi nie było, zarówno starszy jak i obecny kościół należały do katolików, chociaż był w Tymowej taki epizod na przełomie wieków XVI i XVII, kiedy wieś przeszła na protestantyzm. Wracając do tych "sobót". Dawniej ludzie chodzili piechotą, a kościołów nie było tak bardzo dużo, więc przejście 10-15 km do kościoła stanowiło wyzwanie. Wierni z odległych wiosek wychodzili zatem w sobotę wieczorem, niosąc w węzełku niedzielne ubranie i buty oraz derkę do przykrycia. Układali się pod "sobotami" do snu w sobotnią noc, rano w niedziele obmywali w pobliskim strumyku, przebierali się w świąteczną odzież i tak wyszykowani brali udział w porannej mszy, a potem na obiad wracali do domu, aby odpocząć przed ciężką pracą w kolejnym tygodniu.
A jaki ten kościół piękny jest w środku! Byłam miło zaskoczona, bo był częściowo otwarty mimo, że to był dzień powszedni.



Taka ciekawostka. Teren obecnej wsi Tymowa by zamieszkiwany już od czasów neolitu. Pięć i pół tysiąca lat temu pojawili się na tym terenie pierwsi rolnicy z kultury pucharów lejkowatych, znani z wytwarzania naczyń o lejkowato ukształtowanych wylewkach, a także z produkcji kamiennych toporków z wydrążonym otworem na rękojeść. Taki toporek znaleziono w Tymowej w roku 1991 roku.
W okolicy są szlaki turystyczne, a na pobliską Szpilówkę jeszcze tu kiedyś wrócę przy lepszej pogodzie.
Z Tymowej niedaleko do Lipnicy Murowanej. Po Lipnicy szłam szlakiem oznaczonym przez liczne tablice na terenie wsi. Początki Lipnicy sięgają XII wieku, kiedy założona została tu parafia, ale oficjalnie jej powstanie datuje się na początek XIV wieku, kiedy król Władysław Łokietek założył miasto w podziękowaniu za cudowne odnalezienie, kiedy zgubił się w lesie w czasie polowania. A mieszkańcy w podzięce postawili mu pomnik:)

Pomnik ustawiony jest pod kościołem Św. Szymona i jest to jedyna świątynia w Polsce jemu poświęcona. Szymon urodził się w Lipnicy około 1435 roku w rodzinie piekarzy. Był bardzo pobożny już od dziecięctwa. Legenda mówi, że dzięki modlitwie ugasił trawiący miasto pożar. Rozdawał ubogim chleb, posiadał też umiejętność rozmowy ze świętymi uwiecznionymi w tryptyku kościoła św. Leonarda, posługiwał chorym i umierającym podczas epidemii cholery i zmarł na skutek zakażenia tą chorobą. 200 lat po śmierci został ogłoszony błogosławionym, a wyniesiony na ołtarze przez papieża Benedykta XVI w 2007 roku. Jako cud kanonizacyjny wymieniono uzdrowienie pochodzącej z Lipnicy, a mieszkającej w Krakowie farmaceutki Marii Piątek, chorej na zator mózgu, sparaliżowanej i pozbawionej mowy. W rocznicę śmierci czyli 18 lipca obchodzi się w Lipnicy święto i piecze bułeczki św. Szymona.

Kościół św. Szymona znajduje się w miejscu, gdzie kiedyś stał jego dom rodzinny. Został wybudowany w 1636 roku staraniem Stanisława Lubomirskiego, z polecenia króla Władysława IV, który zwycięstwo nad Armią Turecką pod Chocimiem przypisywał wstawiennictwu św. Szymona. Nad drzwiami kościoła płaskorzeźba przedstawia patrona. Wnętrza nie udało się zobaczyć, brama kościelna była zamknięta.
Studnia, przy której znajduje się pomnik św. Szymona. Pochodzącemu z XVI wieku źródłu, za sprawą św. Szymona przypisywane są cudowne właściwości. Podobno woda leczy choroby oczu, gardła i niepłodność - święty Szymon jest patronem matek oczekujących potomstwa.

Na rynku, który w średniowieczu był placem targowym z wysokiego postumentu pozdrawia wiernych figura św. Szymona z 1913 roku. Współcześnie największy targ w Lipnicy odbywa się w Niedzielę Palmową, towarzysząc Konkursowi Lipnickich Palm oraz Rękodzieła Artystycznego.
Miasteczko niegdyś miało zabudowę drewnianą, więc nazwa jest myląca:) W 1828 roku prawie całkowicie spłonęło, ale mieszkańcy obudowali swoje domy. Najstarszy w Lipnicy jest Dom Starościński, który jako jedyny świecki budynek nie był drewniany a murowany, i przetrwał. Data wyryta w piwnicznej arkadzie 1686 r. świadczy prawdopodobnie o wzniesieniu dworu w tym czasie, a do budowy dworu posłużyły kamienie z murów obronnych zniszczonych przez Szwedów.
W okresie międzywojennym mieścił się w nim wyszynk zwany przez lipniczan „konsensem”, w którym podawano wyborne piwo okocimskie. Obecnie, od kilkunastu lat obiekt znajduje się w kapitalnym
remoncie.
Teraz zmierzam do kościoła św. Andrzeja. Tu na skwerku widzę figury świętych: św. Szymon, św. Urszula i bł. Teresa Ledóchowska, które wykonali uczniowie wiśnickiego Liceum Plastycznego. Bo Lipnica ma aż troje swoich świętych!:)
Kościół pw. św. Andrzeja ma już ponad 650 lat. Został erygowany dekretem króla Kazimierza Wielkiego w 1363 roku.
Chrzcielnica, która obecnie służy jako naczynie na wodę święconą, pochodzi z XIV wieku, należała do pierwotnego wyposażenia kościoła. Przy niej ochrzczony był św. Szymon.
Zdjęcie wnętrza przez szybę w drzwiach, ale widać dominujący w ołtarzu styl barokowy. Nie widać natomiast jednego z najcenniejszych skarbów małopolskiej sztuki sakralnej, jaki znajduje się w tym kościele czyli figury Pięknej Madonny z dzieciątkiem, pochodzącej z 1370 roku, stanowiącej dar króla Kazimierza Wielkiego dla lipnickiej fary. Szkoda, chętnie bym zobaczyła.
Z kościoła przechodzę pod dawny budynek szkoły parafialnej, w której nauki pobierał św. Szymon z Lipnicy, a w XIX wieku także poeta Kazimierz Brodziński. Obecnie to Izba Regionalna, otwierana tylko po wcześniejszym umówieniu się.
No i na koniec wisienka na lipnickim torcie:) Kościół pw. św. Leonarda, obiekt UNESCO, typowy przykład średniowiecznej świątyni małopolskiej z XV wieku, który zachował się w pierwotnym kształcie!
Kościół św. Leonarda został wykonany w konstrukcji zrębowej z poziomo ustawionych belek, które na końcach posiadają zamki, czyli specjalne wycięcia pozwalające na ich łączenie. Gwoździe nie były używane.
Kościółek był zamknięty, przypuszczam, że otwierany jest tylko na czas grupowego zwiedzania z przewodnikiem, zatem do środka nie zajrzałam. Obejrzałam jak wygląda na stronie UNESCO i stamtąd pochodzi poniższe zdjęcie.
Dekoracja kościoła ma ponad 500 lat. Kościółek jest powierzchniowo malutki, pełnił długo rolę kaplicy cmentarnej. Nadal wokół niego jest wiele starych nagrobków.
W niedalekiej odległości od kościółka przepływa stosunkowo niewielka rzeczka Uszwica. Jednak w pamiętnym mokrym i powodziowo tragicznym 1997 roku mieszkańcy Lipnicy stoczyli heroiczną walkę o ocalenie kościoła św. Leonarda, gdy masa wody spłynęła z gór i rzeczka wylała. Udało się go uratować dzięki pomysłowemu rozwiązaniu - świątynię przywiązano linami do pobliskiego dębu. Jego 400-letnie korzenie wytrzymały napór wody, ale wyposażenie i konstrukcja kościoła zostały dość mocno zniszczone. Remont zakończono w 2000 roku.
Obok starego cmentarza od strony rzeki położony jest Cmentarz Legionistów - cmentarz wojenny nr 299. Pochowano tutaj żołnierzy armii rosyjskiej i austro-węgierskiej, a także 2 żołnierzy Legionów Polskich, którzy zginęli na okolicznych polach na początku grudnia 1914. Na cmentarzu tym pochowano łącznie 63 żołnierzy, zidentyfikowano 9.
Opuszczam Lipnicę Murowaną, po drodze mijam w miarę nowy drewniany kościół w Kamionnej, ale zatrzymuję się tylko na chwilę. W 1914 roku w bitwie pod Lublinem zginał niejaki Wojciech Pączek. To on licząc się ze śmiercią, przed pójściem na I wojnę światową, swoje ziemie i cały majątek przekazał w testamencie pod budowę kaplicy w Kamionnej. Jego brat wypełnił testament Wojciecha i w 1934 roku wybudowano drewniany kościół projektu Józefa Mrózka z Kisielówki, On też jest autorem ośmiogłosowych organów, ołtarza głównego i bocznych, ambony, oprawy obrazów drogi krzyżowej i konfesjonału. W kościele zawieszono portret fundatora. Nie udało mi się zobaczyć tego wszystkiego, bo kościół był zamknięty.
Pora jechać na przełęcz Rydza-Śmigłego, skąd ruszę na szlak na Mogielicę. Im jadę wyżej, tym większa mgła, taka gruba i mokra - jeszcze to niby nie deszcz, ale wilgoć osiada na ubraniu. Dobrze, że zainwestowałam w porządną odzież do górskich wędrówek:)
Na Przełęczy Rydza Śmigłego (w okresie PRL-u ze względów politycznych zmieniono nazwę na Przełęcz Chyszówki, od 1990 r. ponownie zaczęto używać nazwy Przełęcz Śmigłego-Rydza ) znajduje się kamienny obelisk z 1938 roku oraz krzyż, postawione na pamiątkę walk Legionów Polskich w 1914 roku, dowodzonych przez Edwarda Śmigłego-Rydza.
Tędy, w błocie i we mgle, pomaszerowałam na Mogielicę:) Nie wahałam się ani minuty, mgła i wilgoć mi niestraszne, liczy się przygoda:) Odpaliłam na jedno ucho audiobook (czyta Filip Kosior:) i w towarzystwie bohaterów thrillera podjęłam się zdobycia góry należącej do Korony Gór Polski.
Mogielica to najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego i jedyny, na obszarze którego znajduje się piętro roślinne regla górnego. Przez wielu uważana jest również za najpiękniejszy szczyt tego pasma górskiego, o czym nie dane mi było się przekonać z wiadomych względów. Ale może to i dobrze...? będzie okazja przyjechać latem:)
Nie byłam jedyna na tym szlaku, spotkałam około dziesięciorga turystów, pojedynczo i w parach oraz nawet z dziećmi.
Klimat był niesamowity:) Szczególnie, że zbliżał się wieczór. Czas jednak miałam tak wyliczony, żeby na dół zejść przed zachodem słońca.
Mogielica jest przyrodniczo wyjątkowa, bo występuje tutaj aż 105 gatunków ptaków lęgowych, w tym tak rzadkich, jak: głuszec, orlik krzykliwy, cietrzew, puszczyk uralski, włochatka zwyczajna, sóweczka, dzięcioły białogrzbiety i trójpalczasty, czeczotka. Dla większości z nich Mogielica jest jedyną ostoją w całym Beskidzie Wyspowym.
Zbójnicki Stół - w XVIII wieku ukrywał się na Mogielicy znany beskidzki zbójnik Józef Baczyński wraz ze swoim kompanem Świstakiem. Na dużym głazie zwanym Zbójnickim Stołem, zbójnicy liczyli zdobyte pieniądze, które następnie ukryli w jaskini zwanej Marszałkową Studnią na polanie Poręba.
Spod krzyża według ludowych przekazów zrzucano w dawnych czasach zwłoki samobójców- wtedy Kościół zabraniał ich chowania na poświęconym cmentarzu.
Dziś z
wieży nic nie widać, ale weszłam:) Prawie mi głowę urwało, tak wiało na szczycie:)
Na północnych zboczach Mogielicy 28 stycznia 1944 rozbił się podczas lotu ćwiczebnego samolot niemiecki . Pięcioosobowa załoga zginęła i jest pochowana na cmentarzu wojskowym w Krakowie. Zdarzenie to upamiętnia kilka zdjęć umieszczonych na szczycie.
Wracam tą samą drogą, na nocleg dojeżdżam już w całkowitych ciemnościach... To był fajny dzień:)