Ciąg dalszy mojej rowerowej wyprawy - jadąc z Sokala docieram do Tartakowa, aby obejrzeć kościół i pałac. Wieś Tartaków (obecnie Тартаків ) założono w 1426 roku, a że rozwijała się prężnie, to w 1685 roku otrzymała status miasta na prawie magdeburskim oraz przywilej na jarmarki i targi. Było ono fortecą chroniąca dojścia do Krystynopola, Sokala i Bełza. W XVII wieku Potoccy wznieśli w Tartakowie otoczony fosą zamek, w miejscu którego w 1898 roku Zbigniew Lanckoroński postawił pałac w stylu renesansu francuskiego.
27 stycznia 1944 r. nacjonaliści ukraińscy z OUN - UPA zamordowali tutaj 38 Polaków, rabując i paląc polskie zagrody. Po drugiej wojnie światowej i ustanowieniu granicy na Bugu, pozostałych polskich mieszkańców przymusowo wywieziono pozbawiając majątku, a Tartaków znalazł się w Związku Radzieckim. W miejscu gospodarstw utworzono sowiecki kołchoz.
Dla nas, Polaków, w Tartaowie najważniejsze są dwie budowle, jedną z nich jest kościół rzymskokatolicki pw. św. Michała Archanioła, zbudowany prawdopodobnie w latach 1739- 1751, powstały z inicjatywy i za pieniądze Franciszka Salezego Potockiego, wojewody kijowskiego, zwanego małym królikiem na Rusi, jednego z najbogatszych magnatów swoich czasów, słynącego z życia z przepychem oraz przeznaczania znacznych sum na fundacje artystyczne.
Za czasów sowieckich kościół został przekształcony w spichlerz zbożowy i zdewastowany. Jeszcze w 1993 roku przechowywano tu ziarno. W 2002 roku całkiem zrujnowaną świątynię władze ukraińskie najpierw przekazały prawosławnym, potem oddano ją katolikom obrządku łacińskiego. Świątynia jest okcydentowana czyli zwrócona prezbiterium na zachód.
Nie jest znany architekt ani pierwszy budowniczy kościoła. Nie mógł być to nikt znaczący, jako, że kościół postawiono bez konkretnego stylu, i choć murowany, to zastosowano bryłę jak dla budowli drewnianej.
Najważniejszym i najcenniejszym elementem wystroju kościoła jest polichromia wykonana w 1788 roku. Nieststy, freski są już bardzo zniszczone, brakuje dużych partii malatury, która odpadła wraz z tynkiem od ścian. Wyjątkowy jest bardzo rzadki temat ikonograficzny malowideł, który opiera się na anielskiej opiece. Wszystkie sceny wymalowane wewnątrz zostały tak dobrane ze Starego i Nowego Testamentu, żeby ukazywały pomoc aniołów w trudnych sytuacjach.
Ks. Kazimierz Szałaj z Sokala, który opiekuje się kościołem w Tartakowie
Jednym z malowideł jest ukazana na dwóch przęsłach sklepienia scena oblężenia Tartakowa przez Tatarów i Kozaków oraz niebiańska interwencja św. Michała Archanioła, odstraszającego wrogów.

W 1764–1944 znajdował się tu obraz Matki Boskiej Tartakowskiej Uzdrowicielki Chorych, który w 1777 roku uznano za cudowny.
Obraz został namalowany na płótnie przyklejonym do deski na początku XVII wieku przez włoskiego malarza i umieszczony na zamku Potockich. Po spaleniu się zamku, obraz trafił do Mikołaja Kucharskiego, kapelana Stanisława Potockiego i miejscowego proboszcza. Po jego śmierci został w 1764 roku umieszczony w kościele nad chrzcielnicą i niemal od samego początku zasłynął łaskami, co spowodowało, że przeniesiono go na ołtarz główny. W roku 1765 od 9 do 24 marca obraz, jak to określono "płakał". Z oczu Matki Bożej wyciskały się krwawe łzy, które spływały lub zasychały na obrazie. W dniach tych widoczna też była jasna łuna nad kościołem, jakby wybuchł pożar. Wiele osób widziało, że obraz mienił się kolorami. W 1777 roku obraz został uznany za cudowny, a dwa lata później umieszczony w specjalnie przygotowanym nowym ogromnym ołtarzu głównym. W specjalnej księdze widnieje 407 przypadków cudów dokonanych za sprawą obrazu oraz ponad 300 wotów za doznane łaski.
Sanktuarium tartakowskie stało się miejscem pielgrzymek katolików obu obrządków z Wołynia, Galicji oraz Chełmszczyzny. W 1944 roku zakonnice wywiozły obraz do Dębicy. Po deportacji Polaków z Tartakowa wielu z nich trafiło do Łukowca koło Lubaczowa i na ich prośbę po latach tułaczki w 1965 roku obraz został przez nich zabrany do miejscowego kościoła, gdzie znajduje się nadal. 15 maja 2004 r. papież poświęcił kopię cudownego obrazu Matki Boskiej Tartakowskiej, a po zabezpieczeniu zrujnowanego kościoła sprowadzono ją do Tartakowa w lipcu 2019 roku.




Współczesny posąg św. Michała Archanioła; stare oryginalne wyposażenie kościoła zostało dokumentnie zniszczone przez Sowietów.
Z kościoła kieruję się do starego parku, na terenie którego zachowały się ruiny pałacu Lanckorońskich z 1898 roku, wybudowanego w miejscu dawnego zamku Potockich. Oba skrzydła pałacu były połączone zachowanym piętrowym skrzydłem dawnego pałacu z grubymi ścianami i sklepionym korytarzem. Całość, stara i nowa budowla, tworzyły czworobok z zamkniętym ze wszystkich stron dziedzińcem. W starej części urządzono pokoje gościnne, mieszczące się wzdłuż korytarza.
Całemu temu przepychowi i bogactwu kres położyła I wojna światowa. Pałac dwukrotnie zniszczony został przez rosyjskie wojsko. Zniszczono wówczas większość wystroju, mebli i kolekcji. Obrazy wyrywano z boazerii, antyczne meble uszkodzono, zastawy stołowe i kryształy rozbito, a książki z biblioteki po barbarzyńsku spalono. Zniszczono również większość archiwów kolejnych właścicieli.
Ostatnią właścicielką majątku przed 1939 rokiem była Maria Urbańska, która zapisała w testamencie swój majątek na rzecz dzieci z pow. sokalskiego. Aresztowana przez sowietów, została wywieziona w 1940 roku na Syberię, gdzie też prawdopodobnie zmarła.
Po wojnie w pałacu mieściła się najpierw administracja kołchozowa, a potem do 1995 roku szkoła średnia. W 1996 roku w pałacu wybuchł pożar, który zniszczył dachy, stropy i większą część drewnianych elementów. Obecnie ruiny pałacu są własnością państwa wystawioną na sprzedaż. Jeśli szybko nie kupi go jakiś oligarcha (musiałby mieć dobry powód, bo to ruina), to za kilka lat może nie być śladu po pałacu.

Opis pałacu z czasów Marii Urbańskiej: Ściany jednego z salonów pokrywała boazeria z miejscowego jaworu, w którą, jak w ramy, oprawiono obrazy, pochodzące z pałacu Potockich. Ściany kolejnych pomieszczeń pokrywały jedwabne płótna z deseniem kwiatowym, a pokoje mieszkalne – tapety. Prawie we wszystkich pomieszczeniach stropy dekorowane były sztukaterią o motywach roślinnych. Górne piętro hallu obramiała poręcz, wsparta na balasach precyzyjnej roboty, a w narożnikach stały cztery mosiężne kandelabry o wysokości ponad metr.
Do dziś pozostały ślady dawnej świętości, co widać w postaci posadzek i resztek dekoracji na murach.
Opuszczam Tartaków, bo zbliża się wieczór, a ja mam jeszcze do przejechania około 35-36 km w linii prostej. A przecież wiadomo, że gdzieś zboczę:) Oglądam jeszcze cerkiew i współczesne pomniki i kieruję się na wylotówkę. Zaczyna wiać prosto w twarz i okazuje się, że prawie cały czas jest pod górę:) W ostatnich promieniach słońca jadę wzdłuż ogromnych pól, ciągnących się aż po horyzont.
Pierwsze osady w tych okolicach odnotowano już w XII wieku. Ludność wykarczowywała potężne bory, aby zdobyć ziemię pod tereny uprawne. Z czasem zaczęto stawiać tu tartaki, w których cięto drzewa. Stąd wzięła się nazwa miejscowości Tartaków. Teraz tu lasów jak na lekarstwo, w każdą stronę ciągną się pola uprawiane przez korporacje rolnicze, często zachodnie.
Powyższe zdjęcie przedstawia piękną aleję pośród pól wysadzaną starymi drzewami, ale nie ma wjazdu, zabarykadowana jest wielkimi betonowymi blokami. Jej koniec ginie na horyzoncie. Znalazłam ją potem na mapach satelitarnych, prowadzi w idealnej linii prostej równiutkie dwa km, a potem skręca w prawo pod idealnym kątem 90 stopni i znów równiutkie 2 km w kierunku wsi Poturzyca, ale tak samo kończy się w polu, jak zaczyna. Dziwne... i ciekawe:) Może były jeszcze pozostałe dwa boki kwadratu i otaczały czyjś majątek ?
Ziemia uprawna piękna, czarna, tłusta jak masło, aż szkoda, że tak duże obszary takiej żyznej ziemi gotowej do produkcji prawdziwej żywności przeznaczane są pod uprawę obcej tym obszarom kukurydzy.
Czuję niedosyt, na wiele ciekawych miejsc w okolicy nawet nie zerknęłam, chciałabym tu jeszcze wrócić. Może będzie okazja, bo gdzieś wyczytałam, że jeszcze będzie w tym miejscu otwarte jednodniowe przejście tego lata.