poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Jabłeczna i Kodeń

Zabrałam koleżankę na granicę białoruską. Trochę się rozczarowała, że odmówiłam jej zdjęcia przy słupku granicznym, ale ja już trzy razy miałam  pewne doświadczenia z tym związane i nie uległam:) 

Jabłeczna przywitała nas starym dębem z wotami przy wjeździe na teren męskiego monasteru prawosławnego pod wezwaniem św. Onufrego. Monaster dostał patrona na pamiątkę cudownego pojawienia się tutaj ikony św.  Onufrego w wodach Bugu, a pierwsi zakonnicy zamieszkali tu już w XV wieku.

W I połowie XX wieku ostre zakusy na tereny klasztorne czynił kościół katolicki, chcąc odebrać prawosławnym majątek, a ich samych wysiedlić siłą, ale nie udało się to wobec braku poparcia u władz Polski, które oddały zakonnikom bezprawnie zagarnięte przez katolików ziemie i zabudowania.

Współcześnie monaster odrodził się w latach 70-tych XX wieku po ciężkim okresie wojny i powojnia. 



Przed odwiedzinami świątyni głównej, poszłyśmy nad Bug, który w tym miejscu jest oczywiście rzeką graniczną. Na łące, kilkadziesiąt metrów od brzegu znajduje się ponad 100-letnia drewniana kaplica Św. Ducha.


       
Druga kaplica, do której idzie się znad Bugu polną drogą obsadzoną starymi dębami, znajduje się naprzeciwko głównej świątyni. Kaplica pod wezwaniem Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, z pięcioma kopułkami, pochodzi z  1906 roku.

                     



Główna świątynia Monasteru została wzniesiona w latach 1838-1840 w stylu klasycystycznym na planie krzyża greckiego. Część za ikonostasem jest niedostępna dla wiernych. 




W trumience pod ścianą relikwie Św. Ignacego.


Po lewej w ikonostasie, w srebrnej koszulce,  ikona Matki Bożej, zwana Jabłeczyńską,  datowana na XII-XIII wiek. Z prawej strony, na zdjęciu niewidoczna, XIII-wieczna ikona Św. Onufrego na tle nadbużańskiego krajobrazu. W nocy z 21 na 22 września 1990 z klasztoru zrabowano ikonę św. Onufrego (niżej) i Jabłeczyńską Ikonę Matki Bożej, monaster odzyskał je w sierpniu 1994 po zapłaceniu 10 tys. dolarów okupu.

 (foto z internetu, autor nieznany)


Część klasztorna, gdzie mieszkają bracia zakonni, a przed budynkiem mogiły tych, którzy tu zmarli.
Obecnie w klasztorze mieszka prawdopodobnie 6 zakonnych prawosławnych. 

Z Jabłecznej udałyśmy się do Kodnia, na trasie niespodziewanie stanęła nam na przeszkodzie...pani klępa:) Albo młody łoszak. 



Gdzieś po drodze, na polu, natknęłyśmy się na mały cmentarzyk.


 
A to już Kodeń. 
Po 1918 roku wszystkie cerkwie w Kodniu zostały przejęte przez Kościół katolicki. Władze państwowe nie zezwoliły ludności prawosławnej na reaktywowanie parafii, uzasadniając to istnieniem parafii prawosławnej w pobliskim Zabłociu. Wierni zmuszeni byli organizować nabożeństwa w ukryciu na cmentarzu albo w prywatnym  domu rodziny Onyszczuków. Z pomocą przychodzili im mnisi z klasztoru w Jabłecznej. Dzięki zaradności jednego z nich,  archimandryty Chrystofora (Kościa),  w latach 1929-1930, w konspiracji przed ówczesną administracją, rozpoczęto budowę domu mieszkalnego przy ul. Sławatyckiej, mającego służyć przez ponad 75 lat jako druga cerkiew pw. Św. Arch. Michała.
W czasie II wojny światowej władze niemieckie zezwoliły na częściowe odtworzenie miejscowych struktur parafialnych, jednak okupacyjna codzienność i niesnaski na tle narodowościowym nie sprzyjały stabilizacji. W 1947 r. w ramach akcji „Wisła”, w ciągu dwóch godzin wywieziono z miejscowości należących do parafii prawosławnej w Kodniu na ziemie odzyskane ponad 300 rodzin. 


W 2007 r. zwierzchnicy autokefalicznych Kościołów prawosławnych Grecji, arcybiskup Aten i całej Grecji Chrystodoulos , i Polski – metropolita Warszawski i całej Polski Sawa, dokonali uroczystej konsekracji nowo wybudowanej cerkwi. Jej powstanie było możliwe dzięki pomocy finansowej  Greków, wsparciu diecezji i mobilizacji parafian. Drewniany ikonostas, część polichromii oraz zewnętrzne mozaiki wykonali artyści z Łucka i Równego na Ukrainie. Ikony do ikonostasu napisał Mirosław Trochanowski, absolwent Studium Ikonograficznego w Bielsku Podlaskim. W cerkwi zachowało się kilka zabytkowych elementów wyposażenia, m.in. cztery ikony z ikonostasu pierwszej cerkwi pw. Św. Arch. Michała (z II poł. XIX w). Widziałam je, ale nie mam zdjęcia, bo w czasie liturgii fotografować wszak nie wypada. Nabożeństwa prawosławne są bardziej uduchowione, intymne, bardziej uroczyste niż katolickie. Jest cisza przerywana modlitwami kapłana, melodyjnymi odpowiedziami wiernych i muzyką, nikt nie szura, nie kaszle, dzieci nie jęczą, jest uroczysta cisza, nabożna:).  W czasie mszy prawosławny ksiądz odwrócony jest plecami do wiernych. Wszystkie msze odbywają się na stojąco. 


W Kodniu zachowało się dużo starych domów.


W bliskim sąsiedztwie cerkwi znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej Królowej Podlasia z domem pielgrzyma i restauracją Oblatów.



Za domem Pielgrzyma, wzdłuż rzeczki Grabar zwanej Kałamanką, położonej równolegle do Bugu, przeszłam na tyły Sanktuarium, na teren Kalwarii Kodeńskiej. Jest to dawny teren zamkowy książąt Sapiehów.






Kościół Ducha Świętego, bardzo ciekawy architektonicznie, łączący elementy gotyku i renesansu, tzw. gotyk nadwiślański. Tak jak pozostałe świątynie katolickie w Kodniu, został ufundowany przez Sapiehów. Budowniczym świątyni (dawnej cerkwi) był Paweł, syn Iwana, założyciela Kodnia. Sapiehowie do czasów unii brzeskiej byli wyznania prawosławnego.




Nawa główna o dziewięciopolowym podziale ze skomplikowanym sklepieniem krzyżowym została podparta dwoma rzędami czterech filarów.


Z dawnego wyposażenia cerkwi zachowała się prostokątnych kształtów płyta nagrobna Iwana Sapiehy (nad drzwiami) oraz krucyfiks Chrystusa, nazywany Jezusem Uśmiechniętym z uwagi na wyjątkowo pogodny i radosny wyraz twarzy. Krzyż pochodzi z przełomu XVII i XVIII wieku.





Trzynawowa kaplica otwarta, pw. Świętej Rodziny, z płaskorzeźbami i figurami dłuta Wojciecha Durka, który pracował nad nimi do 1939 roku.


Kopia cudownego obrazu Matki Bożej Kodeńskiej z kościoła w. Ducha, której oryginał znajduje się w poniższym kościele Św. Anny


Rozlewisko Genezaret nawiązuje do starych zapisów, że „zamek oblany był jeziorem, przez które przepływa rzeka Kałamanka” oraz do ewangelii, w której czytamy, że Jezus odbił nieco od brzegu i nauczał z łodzi.

Widoczny w tle kościół Św. Anny należący do Sanktuarium obecnie jest z zewnątrz w remoncie i nie prezentuje się wcale:) W środku była msza, więc aparat trzymałam w kieszeni. Historia kościoła p.w. św. Anny w Kodniu wiąże się nierozerwalnie z obrazem Matki Bożej de Guadelupe, nazywanej  Matką Bożą Kodeńską albo Gregoriańską albo Królową Podlasia. Według tradycji przekazywanej w Kościele, Św. Łukasz wykonał figurę Matki Bożej, która trafiła do Konstantynopola, gdzie zobaczył rzeźbę młody mnich benedyktyński o imieniu Grzegorz, który - kiedy został  papieżem Grzegorzem Wielkim, sprowadził ją do Rzymu. W tym samym czasie przybył do Rzymu mnich benedyktyński Augustyn – późniejszy arcybiskup Canterbury i wielki apostoł Brytanii. Obdarzony talentem malarskim, na podstawie rzeźby namalował obraz Matki Bożej. Znajdował się on w Rzymie aż do wieku XVII. Monumentalny wizerunek o wymiarach 128 na 223 cm przedstawia Maryję w szatach królewskich z Dzieciątkiem Jezus na lewej ręce i berłem w prawicy. 
Jest rok 1629. W Kodniu Książe Mikołaj Sapieha zwany Pobożnym rozpoczyna budowę murowanej świątyni. W trakcie budowy ciężko zachorował i za namową żony, udał się na pielgrzymkę do Rzymu, aby tam prosić o łaskę zdrowia. W prywatnej kaplicy papieskiej na Watykanie po raz pierwszy Mikołaj Sapieha zobaczył wizerunek Matki Bożej Gregoriańskiej. Eucharystia sprawowana przez Urbana VIII przed tym wizerunkiem miała całkowicie odmienić życie pielgrzyma z Polski. Mikołaj Sapieha doznał łaski całkowitego uzdrowienia. W podzięce ukradł obraz (no przecież nie własnoręcznie, tylko złodzieja wynajął:) i uciekł z nim do Kodnia. Papież Urban VIII za świętokradztwo  ukarał go karą ekskomuniki. Od tego momentu Sapieha był wyłączony ze wspólnoty Kościoła: nie mógł przyjmować sakramentów, ciążył na nim zakaz przestępowania progu jakiejkolwiek świątyni, po śmierci nie mógł być pochowany w ziemi poświęconej. Kara dotknęła również jego rodzinę: jego żona miała zostać publicznie ogłoszona wdową, a dzieci sierotami.  Na zakaz wstępu znalazł sposób: kazał zbudować długi balkon nad zakrystią i tam wchodził na czas mszy - progu kościoła nie przestępował:) Prawda jest jednak taka, że kara miała podłoże polityczne, gdyż Sapieha w sprawach publicznych miał inne zdanie niż papież. Ostatecznie panowie pogodzili się i na zgodę papież oficjalnie darował Mikołajowi zarówno winy, jak i obraz:)
Fakty są jednak takie, że obraz jest młodszy niż wskazuje na to powyższy przekaz.
Ale jakie to ma znaczenie dla wiary:)?