Ostrzegam: kocham rzepaki, będzie ich dużo - jeśli komuś wydaje się, że ZA DUŻO, niech sobie odpuści:)
Kupiłam bilet kolejowy dla siebie i dla mojego roweru do Wólki Orłowskiej, wysiadłam na kolejowym przystanku "na żądanie" (nawet nie wiedziałam, że takie istnieją:) i ... pojechałam w rzepaki!:)
Wnętrze mnie nie zaskoczyło, pasuje do kamiennej bryły kościoła, jest takie... eleganckie:)
W pobliżu kościoła zauważyłam znaki podobne do tych, jakie wyznaczają szlak Św. Jakuba, więc kierowałam się nimi w dalszej drodze. Okazuje się, że trasa została wyznaczona przez osoby prywatne, właścicieli jednego z pensjonatów w Kryniczkach. Widać po lekturze ich strony www, że są zafascynowani Camino i postanowili zrobić jego namiastkę w okolicy, ale zanim dotrę na koniec szlaku, to jeszcze trochę rzepaków:)
I już jestem w Kryniczkach...
Kopiec Pamięci poświęcony ofiarom II wojny - mieszkańcom Kryniczek, którzy stali się ofiarami niemieckiej pacyfikacji wsi w 1942 roku. Dnia 20 maja w Kryniczkach Niemcy wraz z ukraińską policją kolaboracyjną zamordowali 15 osób za pomoc partyzantom i za próbę zamachu na kata z Izbicy, gestapowca Kurta Engelsa. Placyk przed kopcem jest miejscem ich kaźni. Kopiec ręcznie usypała po wojnie ok. 100-osobowa grupa młodzieży szkolnej ze szkół z Orłowa Drewnianego, Stryjowa, Tarzymiech i Ostrzycy nosząc ziemię wiadrami, bez użycia sprzętu.
Zespół źródeł w Kryniczkach składa się z 7 wypływów rozmieszczonych na powierzchni 0,3 ha. Jeden z nich jest ujęty kamiennym kręgiem. Dwa kolejne mają charakter pulsacyjny i są obudowane, a jeden z nich ma zadaszenie. Drugi, niezadaszony, odprowadza część wody przez drewniane poidło dla bydła.
Potocznie miejsce zwane ,,pralnią” - dawniej mieszkańcy Orłowa i okolic prali tutaj swoją odzież. Ze względu na to przeznaczenie (dla bydła i do prania) nie miałam odwagi napić się wody źródlanej:) Dla znawców jednak źródła te to gratka, gdyż wypływają z metamorficznych skał pochodzących z okresu od 4,6 mld lat do 542 mln lat wstecz. 4,6 mld lat... to wtedy urodziła się Ziemia:)
Kryniczki zostały w dole...
Po opuszczeniu lasu odnajduję kolejny znak szlaku, który przyprowadzi mnie pod kościół w Orłowie.
Po drodze mijam wieś Surhów, która była niegdyś dziedzicznym majątkiem rodziny Kickich (tych od Orłowa). Pałac we wsi wybudowano w I połowie XIX wieku, w stylu klasycystycznym. Wyposażenie pałacu zostało częściowo rozgrabione w 1939 roku, a pozostałe przedmioty przepadły w 1944 roku.
W 1945 roku majątek, jak wszystkie w ówczesnym okresie, został upaństwowiony. Obecnie jest tutaj Dom Pomocy Społecznej, w którym hospitalizowane są osoby z chorobami psychicznymi.
Kościół parafialny rzymskokatolicki pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Łukasza jest wzmiankowany w literaturze pisanej już w XVI w., ale nic pewnego o nim nie wiadomo, zresztą teren zamieszkiwali grekokatolicy, którzy też posiadali swoją świątynię w okolicy, więc tak naprawdę nie jest pewne, czy kościół naprawdę stał w Surhowie, czy może jednak w pobliskim Kraśniczynie. Obecny murowany kościół w stylu klasycystycznym został zbudowany w latach 1820–1824 staraniem właścicieli wsi Pawła i Zofii (z Kickich) Cieszkowskich, tych od pałacu; wyposażenia z XVIII-XIX w. nie udało się obejrzeć, bo kościół był zamknięty.
I to już był ostatni punkt, który odwiedziłam - za długo się zasiedziałam w cieniu drzew, w ciszy i spokoju tego miejsca, więc musiałam mocno pedałować, aby zdążyć na pociąg - dobiegłam na stację w ostatniej chwili:)