piątek, 30 maja 2025

Rowerem po powiecie lubelskim


Pół dnia wolnego, szkoda siedzieć w domu.  Rower na auto i zaparkowałam w Niedrzwicy Dużej przy rekreacyjnym stawie gminnym. Najpierw podjechałam obejrzeć pozostałości zespołu dworsko-parkowego z II poł. XVIII/I poł. XIX w. Niegdyś leżał nad kompleksem stawów rybnych. Teraz stawów nie ma, pozostały wyschnięte i zarośnięte chwastami doły. Przypuszcza się że w XVI wieku stał tu kasztel, który pełnił funkcje rycerskiej siedziby obronnej, a jego właścicielem w 1600 roku był Jan Niedrzwicki. Pod obecnym terenem dworskim znajdują się stare kolebkowe piwnice, zapewne właśnie było to podpiwniczenie kasztelu.


Dwór miał pierwotnie charakter fortalicji, gdyż do dziś widoczne są cechy obronne.  Dwór jest położony na wzniesieniu otoczonym rzeką Nędznicą od strony północno-zachodniej oraz byłymi stawami od strony południowej i wschodniej. Najprawdopodobniej na pocz. XIX w. dwór został rozbudowany przez Mariannę z Kownackich Dłuską, żonę Józefa Dłuskiego herbu Nałęcz, stąd mówi się o nim Dwór Dłuskich.
Ciekawostka: Józef miał 4 braci i był synem Tomasza Dłuskiego herbu Nałęcz, który w 1763 roku kupił połowę dóbr Niedrzwica Duża od niejakiego Wolskiego, a w 1787 roku dokupił całą wieś Niedrzwicę Kościelną za 196 tysięcy złotych polskich. W Niedrzwicy Kościelnej ufundował neoklasycystyczny kościół i tam został pochowany - jeszcze tam dotrę:) Ten Tomasz to nie byle kto: podkomorzy lubelski, łowczy lubelski, sędzia grodzki, lubelski regent grodzki, prawnik i polityk, poseł Sejmu Wielkiego, kawaler orderu świętego Stanisława, prezydował komisji porządkowej lubelskiej w czasie insurekcji kościuszkowskiej w 1794 roku, był konsyliarzem województwa lubelskiego w konfederacji targowickiej w 1792 roku i asesorem Komisji Skarbu Jego Królewskiej Mości w 1768 roku.
A jego syn Józef był bardzo dobrym gospodarzem na majątku Niedrzwica Duża, dlatego jemu przypadł w spadku. 22-letnią Mariannę poślubił w 1780 roku, mają 34 lata, a majątek samodzielnie poprowadził mając lat 54. Marianna od razu po ślubie, rok po roku rodziła trójkę dzieci, potem po trzech latach, ostatnie czwarte. Gdy umierała w wieku 80 lat, żył tylko jeden syn.


Niewiele widać, ale wiem, że budynki po licznych przebudowach zatraciły styl. Widoczna wieża ma dziewiętnastowieczną dekorację, jej sześcioboczna dolna kondygnacja jest boniowana, zaś górna okrągła jest zwieńczona neogotyckim fryzem arkadkowym. Zabudowania dworskie znajdują się teraz na terenie prywatnym, są niestety mocno zaniedbane i niedostępne.


Ta kapliczka z 1949 roku stoi w miejscu, gdzie kiedyś stała dawna kapliczka dworska, było ich cztery na czterech rogach posiadłości.

 
Jadę przez las, to już teren wsi Krężnica Jara, w po lewej i prawej w lesie słowiańskie kurhany z wczesnego średniowiecza. Jest tu około 30 kurhanów porosłych lasem, które mają nawet 20 metrów średnicy, a ich wysokość wynosi do 1,5 m.


Błoto nie zachęca do spacerów:)

Kolejne miejsce, które odwiedzam to Prawiedniki. Przy szosie, zaraz za poboczem, napotkałam płytę nagrobną z napisem  Ulius Ohaimpl.


Istnieje kilka sprzecznych przekazów na ten temat. Jeden z nich mówi, że jest to miejsce pochówku niemieckiego żołnierza poległego w pierwszych tygodniach II Wojny Światowej.  Inny przekaz mówi, że pochowano tam polskiego partyzanta, który zmarł około 1942 roku w pobliskim gospodarstwie, z powodu odniesionych ran, a nazwisko na grobie albo zostało przez lata zniekształcone, albo celowo zapisane w ten sposób z obawy przed represjami czy to ze strony niemieckiej, czy też władz komunistycznych. Spotkać się można także z informacją o tym, że w mogile spoczywa żołnierz ukraiński.


Nie wydaje mi się, aby był to grób. Ulius to nie imię, a ohaimpl to nie nazwisko. "Ulius ohaimpl" to po łacinie: "kto jest najlepszy" . Prawdopodobnie jest to porzucona stara płyta cmentarna z łacińską sentencją, jej początek był na tym zniszczonym fragmencie kamieni . Płyta spadła komuś podczas transportu (kradzieży?),  rozbiła się  i stała się bezwartościowa. Ponieważ napis po łacinie wskazuje na nagrobek szlachecki, może jest związany z rodziną Kiełczewskich, która miała tu swój majątek ? I to też jest argument za tym, że niekoniecznie jest to grób. Nikt nie pochowałby osoby pochodzącej ze szlachty poza cmentarzem, w przypadkowym miejscu.

Z Prawiednik  pojechałam w kierunku Zemborzyc, jest tam wygodna ścieżka rowerowa, tu przekroczyłam rzekę Bystrzycę.


Z wygodnej ścieżki zboczyłam na mokradła, jadąc na końcu wertepami i przedzierając się przez błoto. Dziko, mokro i pięknie nad rzeczką Nędznica.




Wydostawszy się z mokradeł pojechałam w stronę Krężnicy Jarej.

Z daleka widoczny kościół p.w w Floriana. Patron strażaków chyba wybrany nieprzypadkowo:) Dwa pierwsze kościoły w tym miejscu spłonęły w pożarach. Ten trzeci neogotycki z XIX wieku przetrwał bez żadnej szkody nawet II wojnę światową:) 


Ołtarz główny drewniany z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zapewne z XVII w.



Wróciłam do puntu wyjazdu przecinając w poprzek wiaduktem moją ulubioną drogę w Bieszczady czyli drogę ekspresową nr 19 czyli Via Carpatia:)

 
Trochę się ubłociłam:)