Prawie za każdym razem, kiedy jadę w Bieszczady, zbaczam nieco, aby przejechać przez Rybotycze i Posadę - lubię tę malowniczą trasę. Tym razem pojechałam specjalnie, ponieważ 24 czerwca stowarzyszenie Turnicki Niewidzialny Park Narodowy organizowało imprezę pod nazwą Wianki w Turnickim oferując koncerty, warsztaty, spacery historyczne, wyprawy w dzicz, biegi terenowe, poszukiwania kwiatu paproci, ceremonię wianków i zabawę przy ognisku. Ponieważ był to akurat weekend, to wiadomo - lało jak z cebra:) Zatem mój program turystyczny był nieco okrojony z korzyścią dla aktywności pod dachem:) Miejscem rozrywek stacjonarnych było Gospodarstwo nad Potokiem w Rybotyczach. Sam wjazd na teren obiektu dostarcza adrenaliny:)
Można i pieszo oglądając prace artystyczne.
Pomijając ciekawe zajęcia o tematyce zielarskiej, jogę i posiedzenie w restauracji, skupię się na dwóch wycieczkach; jedna z nich z przewodnikiem - do Posady Rybotyckiej. Znajduje się tu najstarsza i jedyna oryginalna w Polsce cerkiew grekokatolicka. Historia jej sięga wieku XIV. Kto wtedy rządził w Polsce ? Kazimierz III Wielki, ostatni monarcha z dynastii Piastów na tronie polskim, uważany za jednego z najwybitniejszych władców Polski. No to patrzycie teraz na oryginalne mury z czasów jego władania.
Trochę śpiąca, ale jak się ma prawie 700 lat, to brykanie nie w głowie:) Cerkiew obronna św. Onufrego leży na pagórku ponad doliną rzeki Wiar, tradycyjnie na końcu wsi. Najstarszą częścią z przełomu XIV i XV wieku jest prezbiterium z gotyckimi szczytami. Kwadratowa nawa, sklepiona kolebkowo z obronną wieżą (ta na drugim tle) pochodzi z XV w. Przez ponad dwa stulecia była cerkwią prawosławną, a od 1691 r. stała się świątynią unicką po przystąpieniu prawosławnego władyki przemyskiego Innocentego Winnickiego do unii brzeskiej. W okresie późnego średniowiecza i we wczesnej epoce nowożytnej obok funkcji związanych z kultem, cerkiew wraz z otaczającymi ją umocnieniami pełniła rolę ufortyfikowanego punktu obronnego w dolinie rzeki Wiar.
Cerkiew jest na co dzień zamknięta, ponieważ nie służy wiernym od lat, nie ma też wyposażenia. Tym razem dla zwiedzających obiekt został otwarty i po raz pierwszy mogłam zobaczyć wnętrze. Ta część wygląda teraz tak, jak niżej. Podczas remontu w 1966 odkryto pod wieloma warstwami farby szesnastowieczną polichromię w typie bizantyjskim i na nią patrzymy.
Choć kolory przez kilkaset lat wyblakły, nie trzeba zbyt wiele wyobraźni, aby zrozumieć, jak oszałamiająco barwnie musiało być kiedyś we wnętrzu.
Według tradycji w podziemiach cerkwi pochowano ostatniego prawosławnego władykę przemyskiego, Michała Kopystyńskiego, który zmarł w 1642 w Kopyśnie.
W cerkwi znajduje się.. druga cerkiew:) Po przeciwnej stronie, z tyłu, na piętrze znajdowała się kaplica dla mnichów. Z cerkwi właściwej obecnie prowadzi do tego pomieszczenia wybity otwór , ale bez możliwości wejścia.
Podczas użytkowania wejście do niej było tylko z dworu, przez te wąziutkie drzwi w ścianie, tam wysoko - teraz wejście jest pozbawione drewnianych schodów.
Zresztą wejścia do cerkwi właściwej, też nie są zbyt duże, a to wynika z obronnego charakteru budowli.
Po wysiedleniu miejscowej ludności w 1945 r. na tereny USRR cerkiew pozostawała opuszczona, a jej wyposażenie zostało zdewastowane i rozkradzione. W 1977 r. cerkiew została przekazana w użytkowanie Muzeum Narodowemu Ziemi Przemyskiej, które od 1977 r. prowadziło prace remontowo-konserwatorskie rozpoczęte jeszcze w latach 60. XX w. Od 2010 r. świątynia w Posadzie Rybotyckiej jest cerkwią parafialną p.w. Św. Onufrego należącą do archidiecezji warszawsko-przemyskiej Kościoła greckokatolickiego i stanowi własność greckokatolickiej parafii archikatedralnej w Przemyślu. Nie wiem, czy to dobrze służy temu obiektowi, tak bardzo cennemu.
Z Posady Rybotyckiej ruszyłam pieszo do Rybotycz, już sama, w mocnym deszczu 5 km.
Rybotycze istniały już przed rokiem 1367, kiedy to z nadania króla Kazimierza Wielkiego otrzymał je rycerz Stanisław Węgrzyn herbu Sas, przyjąwszy od nazwy wsi nazwisko Rybotycki. Od XVI w. klucz rybotycki przechodził kolejno w ręce Kormanickich, Drohojowskich, Stadnickich, Ossolińskich, Lubomirskich, Radziwiłłów, a w końcu Tyszkowskich. A kogóż te Rybotycze nie widziały: w 1605 roku zamek w Rybotyczach najechał Jan Krasicki, a po nim Marcin Stadnicki oblegał zamkniętą w nim żonę Drohojowskiego. Z braku żywności poddano zamek, a najeźdźca przywłaszczył całe jego wyposażenie. W zamku potem przebywał Stanisław Stadnicki zwany Diabłem Łańcuckim, po swojej ucieczce ze zdobytego przez Łukasza Opalińskiego Łańcuta. Rybotycze stały się główną rezydencją Mikołaja Ossolińskiego, który stąd dokonywał łupieżczych wypraw na całą okolicę.
Rybotycze były lokalnym ośrodkiem malowania ikon, zapoczątkowanym przez mnichów z monasteru w Posadzie Rybotyckiej, którzy przywieźli ze sobą podlinniki (zbiory zasad malowania ikon) i wzorniki do odrysowania konturów postaci. Pierwsza pisana wzmianka o Prokopie Popowiczu z Dubrawki, który malował w Rybotyczach ilustracje do ewangelii pochodzi z 1589 roku.
W XVII w. na wschód od miasta działała papiernia i huta szkła, a na Wiarze były trzy młyny. W miasteczku prowadziło działalność wielu cenionych rzemieślników, najbardziej znani byli tutejsi chasydzcy szewcy.
W 1938 roku w Rybotyczach mieszkało 920 grekokatolików, 216 rzymskich katolików, 239 żydów, 3 protestantów. Od 1944 r. działała tutaj polska samoobrona, przez co nie było bezpośredniego ataku na polskie gospodarstwa. Jednak w latach 1944 - 1946 nacjonaliści ukraińscy z OUN-UPA zamordowali tutaj 20 Polaków oraz spalili budynek urzędu gminy i posterunek MO.
Teraz Rybotycze to nieco senna, malownicza, klimatyczna wieś, doskonałe miejsce do letniego wypoczynku w pokojach agroturystycznych i dalszych wypadów na Pogórze Przemyskie.
Interesujący sposób na tabliczki z nazwą ulic - oprócz nazwy przedstawiają, co ciekawego na danej ulicy się znajduje i do kogo należy prezentowane miejsce.
W Rybotyczach była kiedyś cerkiew z XVIII wieku, jednak na początku XX wieku zniszczył ją pożar. Mimo, że została odnowiona, nie funkcjonowała zbyt długo. Po wysiedleniu Ukraińców po II wojnie światowej służyła jako magazyn, a w latach sześćdziesiątych została rozebrana. Zachował się natomiast niewielki cmentarz greckokatolicki. Pochodzi on z początku XX wieku. Pośród nowych grobów zlokalizowanych jest kilkanaście starych, zaniedbanych, z ukraińskimi napisami oraz wiele ziemnych śladów po dawnych mogiłach.
Znacznie większy jest natomiast żydowski kirkut. W roku 1785 wyznawcy judaizmu w Rybotyczach mieli już własną gminę wyznaniową, a pod koniec XIX wieku murowaną synagogę, dom modlitewny, cheder i szkołę. Na początku XIX w. rabinem rybotyckim był Cwi Elimelech Szapiro, założyciel dynastii cadyków dynowskich. Do obecnych czasów zachował się tylko cmentarz żydowski położony 300 m za Rybotyczami, na wzgórzu, przy drodze do Makowej. Na cmentarzysku znajduje się około 200 stel z piaskowca i wapienia w różnym stanie zachowania. W ostatnich latach cmentarz został odrestaurowany. Stało się to możliwe dzięki inicjatywie i zaangażowaniu Mojżesza Rubinfelda, jedynego rybotyckiego Żyda ocalałego z Zagłady. Przy wejściu na cmentarz odsłonięto pomnik ku czci Żydów z Rybotycz. Umieszczono na nim tablicę z napisem: "Dla uczczenia pamięci pomordowanych Żydów miasteczka Rybotycze, którzy zginęli śmiercią męczeńską z rąk hitlerowskich oprawców w latach 1939-1945. Rodziny: Rachel Salik, Harold Schwartz, Mojżesz Rab-Rubinfeld". Ogrodzenie sfinansowało Nadleśnictwo Bircza. Cmentarz jest wpisany do wojewódzkiej ewidencji zabytków.
W czasie II wojny światowej, kiedy miasteczko znalazło się w sowieckiej strefie okupacyjnej, część Żydów rybotyckich została wywieziono w głąb Sowietów. W czerwcu 1941 r. wkroczyli tu Niemcy. 27.07.1942 r. pozostałym w miasteczku Żydom nakazali przenieść się do getta w Przemyślu. Niezdolnych do pracy, kobiety, dzieci oraz starców – rozstrzelali na miejscu. Przez Przemyśl, a także przez Dobromil, rybotyccy Żydzi zostali wysłani do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Bełżcu, gdzie ponieśli śmierć.
Z powodu deszczu i błota, tym razem nie poszłam na Kopystańkę.