wtorek, 30 września 2025

Turcja - wycieczki po okolicy Kusadasi i wycieczki handlowe, turecki ewenement

Piszę, że turecki ewenement, ponieważ z czymś podobnym jak wycieczka handlowa nigdzie więcej się nie spotkałam. Zaskoczeniem to dla mnie nie było, bo czytałam o tym wcześniej, ale skorzystać nie zamierzałam. Plany swoje, a życie swoje...;)  Wzorem innych krajów zamierzałam lokalną komunikacją tzw. dolmuszami  dojechać jak najdalej, aby złapać trochę autentycznego tureckiego życia zwykłego obywatela. No, niestety, dolmusze mogły mnie zawieźć tylko w miejsca turystyczne. Też skorzystałam i odwiedziłam plażę Green Beach z klubem Lost Paradise...





  
Bardzo przyjemne miejsce, choć ceny w barze znacznie wyższe niż gdziekolwiek indziej. Niemniej okolica już nieatrakcyjna i nie zachęca do spacerów. W Chorwacji, w Grecji, w Macedonii, a nawet w Albanii wokół ośrodków są fajne wioseczki, gdzie można podejrzeć życie miejscowych, popatrzeć na wiejskie lokalne budownictwo, ogródeczki, uprawy i po prostu zwykłe życie. Tutaj pustka jak niżej albo blokowiska. Nie ma też możliwości przejść z plaży do plaży brzegiem morza, bo są wysokie skały.

...   dojechałam także do Jaskini Zeusa w Guzelcamli. Z zewnątrz jaskinia jest niewidoczna, ponieważ jest zakryta drzewami i krzewami, trzeba wypatrzeć drewniany podest i wejść po kilku schodkach. I tyle wolno, ale kto by się tam przejmował...:) Wszyscy (prawie) wchodzą do środka, mimo ostrzeżenia o niebezpieczeństwie z powodu odpadających od sufitu kamieni.

Nazwa Jaskinia Zeusa obrosła w legendy: podobno Zeus skrywał się w jaskini podczas sztormów morskich wywoływanych przez jego brata - Posejdona. Ale inna opowieść  mówi, że ukrywał się tu przed zazdrosną żoną Herą i sprowadzał do jaskini, a potem uwodził lokalne wiejskie dziewczęta. Chrześcijanie twierdzą, że w jaskini kąpała się Maria, matka Jezusa, która ostatnie lata życia spędziła w pobliskim Selçuku, na Wzgórzu Słowików.

Jaskinia Zeusa  kryje podziemne jezioro, wypełnione mieszaniną wody słodkiej pochodzącej ze źródła w jaskini oraz słonej wody morskiej. Wody jeziora są bardzo zimne. Zbiornik ma głębokość od 10 do 15 metrów.


 Woda ma autentycznie taki błękitny kolor.

 ... dolmuszem dojechałam także do Kadikalesi. Historycznie jest to bardzo ciekawe miejsce. Osada Kadı Kalesi/Anaia Höyük odegrała kluczową rolę w handlu na Morzu Egejskim i stanowiła siedzibę wielu cywilizacji na przestrzeni dziejów. Położona w strategicznym punkcie nad Cieśniną Samos, miała ogromne znaczenie zarówno dla obronności, jak i handlu. Obecnie oprócz ruin nie zostało już nic, Kadekalesi to teraz miejscówka turystyczna, ale ...

...wykopaliska ujawniają, że osadnictwo ludzkie na tym obszarze sięga około 6000 lat wstecz, co świadczy o długiej obecności różnych kultur i cywilizacji. Wczesne osady ludzkie odkryte w Kadı Kalesi dowodzą, że obszar ten jest jednym z najstarszych zamieszkanych miejsc nad Morzem Egejskim.


W Kadı Kalesi za murami znajduje się kompleks kościelno-klasztorny z XII wieku, który stanowi jeden z najwspanialszych przykładów architektury bizantyjskiej. Obecność klasztoru sugeruje, że Anaia była ważnym miejscem pielgrzymkowym i ośrodkiem religijnym w tym okresie. Poniższe zdjęcie jest z internetu, ponieważ nie można wejść na teren wykopalisk.




Ponieważ Kadı Kalesi jest czynnym stanowiskiem wykopaliskowym, obecnie nie ma wstępu za mury obronne. I znając tempo pracy Turków, nie należy się spodziewać udostępnienia obiektu dla turystów w najbliższej 5-latce albo i dłużej.




We wsi znajduje się jeszcze współczesny meczet, wiele pensjonatów i plaża. Biorąc pod uwagę bliskość do Kusadasi (około 8 km) znacznie przyjemniej spędzać tu czas nad morzem niż np. na takiej Ladies Beach. Nie ma tu handlarzy:) Jest natomiast ścieżka rowerowa i nawet dwa rowery widziałam:)

Ale to wszystko to mało... Zgłosiłam się więc na wycieczkę po manufakturach:) Pewnego ranka przyjechał autobus i powiózł chętnych. Pierwszy przystanek u producenta odzieży skórzanej



Spodziewałam się, że zobaczymy proces produkcyjny, ale gdzie tam! Na plus to, że była tłumaczka na polski, bowiem pan prezenter opowiadał po niemiecku:) Przyznaję, było to ciekawe, więc się podzielę niektórymi ciekawostkami. Tureckie wyroby skórzane produkowane są ze skór owczych i jagnięcych. Nie korzysta się w ogóle ze skór świńskich i wołowych. Co ciekawe, Turcja nie jest wymieniana, jako kraj przodujący w specjalistycznej hodowli owiec, bo podobno tu nie ma hodowli produkcyjnych. Według tego, co mówił prezenter, w islamie zabicie zwierzęcia może wynikać wyłącznie z konieczności i jest dopuszczalne wtedy, kiedy zwierzę ma służyć jako pożywienie lub ofiara w święto Id al-Adha czyli „Święto Ofiarowania”, które trwa kilka dni i upamiętnia ofiarę Abrahama i jego posłuszeństwo wobec Boga. Święto jest "ruchome" i w tym roku przypadało 6 czerwca. Na pamiątkę czynu Abrahama każdy ojciec rodziny składa w ofierze owcę lub barana albo kilka. Potem skóry z tych zwierząt są sprzedawane i z nich produkuje się torebki, galanterię skórzaną, kurtki i płaszcze. Pan tego nie powiedział, ale przypuszczam, że to jest właśnie ta furtka dla hodowców - trzyma stado cały rok i dokonuje uboju w tym jednym terminie pod pretekstem ofiary, bo nikt nie powiedział, że ofiarować można jedną owcę - można i sto, byleby zjeść lub oddać mięso krewnym i potrzebującym. Owce zostały udomowione w Turcji mniej więcej w tym samym czasie co koty, czyli 8-10 tysięcy lat temu:)

Po krótkim wstępie uczestnicy zostali poczęstowani szampanem i zaproszeni na pokaz mody.


Potem zaproszono nas na salę sprzedażową. Kurtki i płaszcze w najróżniejszych wzorach i kolorach. Niektóre naprawdę piękne. Doskonała jakość skóry, cieniutka, powlekana kolorem laserowo - cokolwiek to znaczy (10 warstw), nie reaguje więc na wodę, na deszczu nie namaka i nie puchnie ani nie twardnieje. Damska kurteczka zwinięta mieści się w kieszeni, to było imponujące! Dwustronne robią niesamowite wrażenie - masz jedną kurtkę lub płaszcz, a jakby dwa. I nie są to skóry zeszyte ze sobą - to nadal jedna skóra oprawiona i obrobiona dwustronnie, jest się czym zachwycać. Producent, u którego byliśmy, szyje dla Louis Vuitton, Gucci, Burberry oraz dla innych znanych i mniej znanych rynków, także lokalnych.

 

Z jednej strony okrycie jest wzorzyste, z drugiej gładkie, a więc na różne okoliczności i okazje.



Polityki cenowej nie rozumiem:) Tu metka dla kurtki uszytej dla Burberry - cena kurtki 3980 USD ! O matko i córko:)! Ale w pierwszym górnym rządku jest cena netto, tu akurat nie widać na zdjęciu, ale na tym niżej dla kurtki w cenie 3380 USD cena netto jest widoczna - 980 (nie wiadomo czego) i można było tę konkretną kurtkę kupić z połowę tej ceny netto czyli za niecałe 480 euro czyli za około 2100-2200 pln. Gdzie jest haczyk ? A kto tam by zrozumiał Turka:))

 


Kurtki nie kupiłam, bo mam, może nie tak ekskluzywną, ale dla mnie jest wystarczająca. Kilka osób na zakup się zdecydowało. 
Potem pojechaliśmy na degustację do Piwnicy Winnej. 



 

Dzban był tylko dla ozdoby, wino nalewano z butelek:) Było to wino rzemieślnicze z owoców, np. z morwy czarnej, z brzoskwini, z melona (przepyszne!) , z truskawki (nie!) i z innych. 


Zaliczyłam na degustacji 10 smaków:)  Zakupione wino (po 13 euro za butelkę) panowie z piwnicy osobiście zanieśli  każdemu do autokaru, dodatkowo każde zapakowane zostało w ozdobny woreczek z tkaniny z logo piwnicy. Czy warto ? Nie wiem, nie znam się na winach, ale skoro mi smakowało, to kupiłam melonowe. 

 
Na koniec zawieziono nas do sklepu firmy produkującej... mydło, szydło i powidło:) Lokumi, chałwę, oleje, olejki kosmetyczne, kremy, menthol i tysiąc innych produktów. Ceny zaporowe, więc nic nie kupiłam, zresztą już byłam po zakupach lokumi, które bardzo lubię, a kosmetyków nie znałam, więc nie zaryzykowałam. Zresztą pozwoliłam sobie zaaplikować olejek, który miał pachnieć dobę, a po godzinie już śladu zapachu nie było:) Miejscowi nawet do sklepu nie wchodzą, pani pilnuje drzwi i otwiera tylko, gdy podjeżdżają autokary.

 
Pan opowiadał bajki o produktach, np o tym, że jedyna kopalnia mentolu jest w Turcji:) Kopalnia;))



 
To jest ta okropna czarna więzienna herbata:)

 
A to jest bardzo ciekawe .. to ten wspomniany wyżej mentol krystalizowany. Mentol krystaliczny to substancja pochodzenia roślinnego, pozyskiwana głównie z mięty japońskiej oraz z mięty pieprzowej.  Dawkę śmiertelną dla człowieka szacuje się na 50–150 mg/kg. W 2016 r. opisano pierwszy śmiertelny przypadek zatrucia mentolem, do którego doszło w wyniku wdychania oparów olejku miętowego podczas czyszczenia zbiornika na ten produkt. Ten tu był zachwalany do kąpieli i inhalacji.


Lokumi - to twarde galaretki wytwarzane z cukru, skrobi pszennej albo mąki kukurydzianej, często barwionej z użyciem wody różanej. W sprzedaży znajduje się między innymi lokum z orzechami, bakaliami i wiórkami kokosowymi. Niekiedy dodaje się też cytrynę czy inne owocowe aromaty. Lokum występuje w wielu wersjach smakowych. Można samemu zrobić w domu.




Niektórzy coś w tym sklepie kupili, jednak większość wyszła bez zakupów, bo ceny były wysokie. Było wiadomo, że celem tego półdniowego objazdu było napędzenie Turkom klientów, ale będąc odporna na manipulację nie dałam im zarobić. W sumie nie narzekam, to i tak był ciekawy wyjazd.

Po powrocie z tej wycieczki poszłam jeszcze do hammamu, pierwszy raz w życiu. Hammam nazywany  także łaźnią turecką składa się z rytuału czyli kilku czynności następujących po sobie, a odbywających się w marmurowej łaźni kąpielowej. Był taki przybytek obok hotelu. Bardzo lubię saunę, więc i ten zabieg mi się podobał. Z zasady trzeba rozebrać się do rosołu, ale litościwie dają specjalny cienki bawełniany ręcznik/chustę;) Najpierw posadzili mnie w saunie parowej na kilkanaście minut, potem pani skierowała mnie do wygrzanego pomieszczenia, gdzie rozłożyłam się na marmurowym podeście, a pani oblała mnie prawie gorącą wodą, absolutnie jej nie żałując i rozpoczęła masowanie jakąś włosiennicą:) Chyba byłam czerwona jak rak od tego tarcia:)
Później wyciągnęła coś jak mydło, ale tyle było z tego piany, że teraz wyglądałam jak śnieżny bałwan i tą pianą dalej masowała, od stóp po głowę. Było to w miarę przyjemne i choć nie za bardzo lubię dotyk obcej osoby, to jakoś mnie ten zabieg zrelaksował. Z tej obfitej piany opłukiwała mnie znowu wodą, raz zimną - raz ciepłą i wmasowała jakiś pachnący olejek. Wszystko to spowodowało, że byłam jak bezwolny tobołek - kompletnie bez energii. Osuszyła mnie, dała mi suchy hammamowy ręcznik i na koniec zawlokłam się do małego pokoju wypoczynkowego, gdzie przynieśli mi kawałek baklawy i szklaneczkę herbaty. Za  kilkanaście minut odżyłam,  mogłam się ubrać i sobie pójść. Zapłaciłam na początku:) Trwało to wszystko jakieś półtorej godziny. Po powrocie do hotelu, jak padłam na łóżko, tak wstałam rano za 12 godzin. Pełny relaks:) Polecam.
Następnego dnia poleciałam z rana na bazar i kupiłam sobie trzy takie hammamowe cienkie ręczniki z frędzlami:)