sobota, 7 października 2017

Komańcza

Kto wie, że w listopadzie 1918 roku utworzono tzw. Republikę Komańczańską, ruch na rzecz połączenia się z niepodległą Ukrainą, który objął około 30 okolicznych wsi ? W Wisłoku Wielkim miejscowy proboszcz greckokatolicki, o. Pantalejmon Szpyłka, zwołał wiec, na którym uchwalono przyłączenie wsi do Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej i utworzenie milicji, na zasadzie pospolitego ruszenia. Każde gospodarstwo miało dać 1 mężczyznę, a dla utrzymania tej formacji nałożono podatek na Żydów. Komańczańscy przywódcy wysłali delegację do władz ukraińskich w Stryju, chcąc się im podporządkować i szukając u nich pomocy.

22 stycznia 1919 roku ruszyła polska ofensywa przeciw Komańczy i Baligrodowi. Wzięło w niej udział po stronie polskiej około 300 ludzi. W Komańczy doszło do walki. Po opanowaniu wsi przez Polaków, rozproszeni Ukraińcy zebrali się na grzbiecie Sokolisk. Było ich około 350, z których 120 miało karabiny, pozostali - widły, kosy i siekiery. Po przybyciu pociągu z Sanoka z oddziałem wojsk polskich, oddział ukraiński rozbiegł się w panice. Przybyły pociągiem oddział polski rozpoczął represyjne palenie zagród we wsi. Na widok pożarów milicjanci z Komańczy pobiegli ratować swój dobytek. Republika Komańczańska przestała istnieć. 

Nawet po II wojnie współpraca ludności i księży greckokatolickich z UPA była jeszcze zjawiskiem powszechnym. Po zakończeniu działań wojennych, w 1947 roku nastąpiła akcja "Wisła", która miała na celu ostateczne zniszczenie UPA bardzo popieranej przez miejscową ludność na terenie Bieszczadów i wysiedlenie pozostałej jeszcze ludności ukraińskiej (kierowano się głównie wyznaniem, zatem operacja obejmowała Ukraińców i Łemków) na ziemie odzyskane i tereny ZSRR. Wysiedleniu z Komańczy poddana została niewielka grupa ludności. Po roku 1956 część z nich powróciła, bowiem nie każdy Komańczanin okazał się nacjonalistą. I na tym polegał ten tragizm akcji, że w wielu przypadkach ukarani zostali wysiedleniem niewinni ludzie.

Teraz na terenie Komańczy cisza i spokój, nic się nie dzieje, i choć to miejscowość przy pętli, to jakby diabeł powiedział tu dobranoc, mimo istnienia dwóch cerkwi:)


Wieża jednej z nich wystaje na powyższym obrazku ponad dachy domów. Jest to pierwsza konsekrowana w powojennej Polsce cerkiew. Konsekracja czyli uroczyste poświęcenie nowo powstałej świątyni miało miejsce w roku 1988. Jaki z tego wniosek ? Ano taki, że prawosławni pomiędzy rokiem 1945 a latami 90-tymi XX wieku nie otrzymali pozwolenia na postawienie w Polsce ani jednej cerkwi.

Tak wygląda z bliska. Na kamiennej podmurówce ustawiono rekonstrukcję drewnianej cerkwi ze wsi Dudyńce w okolicach Sanoka., więc mimo, iż cerkiew nowa, doskonale wpasowuje się w historię i dziedzictwo tych ziem.

Nieco dalej, tradycyjnie na wzgórzu zwanym Pełeszuła Mirka znajduje się stara cerkiew, a raczej jej odbudowana siostra.

Bardzo ciekawa jest jej historia. Cerkiew została konsekrowana w 1805 roku. Odebrano ją grekokatolikom w roku 1961 i przekazano prawosławnym - wówczas przyjęła wezwanie Opieki Matki Bożej (Opieki Bogurodzicy).  Kościoły greckokatolickie należą do katolickich kościołów wschodnich, będąc jednocześnie częścią kościoła katolickiego, w odróżnieniu od kościoła prawosławnego, który jest ortodoksyjny. Ot, taka niedrobna różnica:)

Cerkiew spłonęła 13 września 2006 roku, a przyczyną było zaprószenie ognia przez tych wrednych turystów, którzy zostawili zapalone świece. Ciekawe, jak oni teraz żyją ze świadomością, że spalili cenny zabytek. Spłonęła zawartość wraz z ikonostasem i ołtarzami, sztandary, ikony oraz pamiątki z innych cerkwi, które znalazły tu schronienie. Z pożaru ocalała dzwonnica, krzyż stojący obok cerkwi oraz fragment przedsionka. Została odbudowana  - zrekonstruowana, jest wierną kopią poprzedniej - z końcem roku 2008.





Obok cmentarzyk: stary i nowy. Na nowym nazwiska polskie mieszają się z nazwiskami ukraińskimi.