niedziela, 11 października 2015

Polska - Bieszczady, trasa Maniów - Balnica - słowackie Osadne

Nazwa Balnica pochodzi od łemkowskiej wsi, która po wojnie została zniszczona i której pozostałości można znaleźć na szlaku w postaci ziemianek, zawalonych studni,  cerkwisk, resztek domów. Gdzieniegdzie stoją jeszcze jeszcze krzyże i stare cmentarze. 


Cerkwisko. Istniała tu dawniej cerkiew pw. Michała Archanioła z roku 1856. Do dnia dzisiejszego zachowały się jedynie resztki murku okalającego dawną cerkiew, krzyże - prawdopodobnie ze zwieńczeń cerkwi oraz dawny cmentarz, na którym zachowało się kilka nagrobków.



O dawnej obecności ludzkich siedzib świadczą stare sady. Obecnie zostały objęte nadzorem i służą jako miejsce popasu dla niedźwiedzi spragnionych witamin:) Widać tablicę z ostrzeżeniem, aby nie wchodzić do sadów, bo można spotkać miśka.




Kaplica w Balnicy usytuowana została obok źródełka uchodzącego za cudowne. Niegdyś odprawiano tu nabożeństwa greckokatolickie a latem święcono wodę. Pochodzi z XIX wieku. Była bardzo zniszczona, ale została odbudowana prywatnym działaniem  Wojtka "Kiju" Gosztyła i wyszukanych przez niego sponsorów, między innymi Stefana Sułyka - byłego arcybiskupa greckokatolickiego Filadelfii, który urodził się w Balnicy. Przy odbudowie pracowali wolontariusze - zapaleńcy  z różnych środowisk.


Kaplica stoi w środku lasu i jest otwarta dla wszystkich, można posiedzieć dla relaksu, schować się przed deszczem, przenocować nawet, jak kogo noc zastanie na szlaku....


... a jak się jest ptaszkiem, to nawet zbudować gniazdko i wychowywać młode:)



 W miejscu dawnego przejścia polsko-słowackiego, na samej granicy stoi dom z lat 50-tych XX wieku. Ten budynek to nie jest schronisko, do dom Wojtka Judy. Można przenocować, bo jest pokoik na stryszku, spragniony może kupić wodę albo batonik, ale przede wszystkim - jak sam gospodarz mówi: "opowie o ptakach, wilkach, nauczy rozpoznawać tropy i jeździć konno, rąbać drewno". I sam wysłucha z wielkim zainteresowaniem każdego kto nosi w sobie choćby ślad jakiejkolwiek pasji. A jak kto chce, to pozwoli coś ugotować w swojej kuchni:)



Pora w drogę do Osadnego po słowackiej stronie. Droga częściowo prowadzi przez las, a potem asfaltówką. W lecie to istna patelnia! Pierwszy raz w życiu miałam początki udaru słonecznego i jakby nie górski potok, w którym się po prostu położyłam, to chyba by mnie szufelką zbierali z tego asfaltu... po tygodniu:) Bo ci ludzie na zdjęciu byli jedynymi, jakich spotkałam na całym długim ponad 4-godzinnym szlaku.


Osadne to niewielka, licząca około 300 mieszkańców miejscowość, położona 7 km od granicy w Balnicy z historią sięgającą XIII wieku.

W 1925 roku prawosławni postanowili wybudować własną cerkiew. Wystąpili o zgodę na budowę, jednak odpowiedź była odmowna, gdyż prawosławie było w tym okresie zakazane. Wówczas to ojciec Aleksander Cuglevič wpadł na genialny pomysł, aby wykorzystać kości poległych podczas I wojny światowej żołnierzy, których tysiące były porozrzucane po okolicznych lasach. Mieszkańcy zebrali kości 1025 żołnierzy i umieścili je w niewielkiej krypcie. Następnie wystąpili o zgodę na budowę pomnika dla ruskich żołnierzy. Otrzymali ją i w roku 1929 rozpoczęto budowę cerkwi (chramu),

Cerkiew  zbudowana w 1930 roku w miejscu starej przyjęła za patrona Archanioła Michała. Ciekawostką jest to, że trafiła tu część wyposażenia nieistniejącej obecnie cerkwi w Balnicy, która została rozebrana w latach 50-tych XXw . Z niej pochodzi żyrandol, ikona Przenajświętszej Bogurodzicy oraz cyborium.