sobota, 14 października 2023

Teniatyska, Kniazie, Werchrata, Prusie, Kornie - Roztocze Wschodnie

Teniatyska to wieś nad rzeką Sołokiją, w gminie Lubycza Królewska; to teren Roztocza. Obecnie to wieś rolnicza, położona 5 km od granicy z Ukrainą. Znajduje się tu kilkadziesiąt gospodarstw.


Teniatyska zostały osadzone w 1508 przez Wołochów. Na Sołokiji pracował młyn. W 1939 r. wieś liczyła 1510 mieszkańców, w tym 1420 Ukraińców, 5 Polaków, 55 rzymskich katolików posługujących się na co dzień językiem ukraińskim i 30 Żydów. Mniej więcej do lat 30-tych XX wieku nie występowały tutaj konflikty narodowościowe.

Przychylność ludności ukraińskiej w stosunku do niemieckiego okupanta w czasie II wojny nie jest tajemnicą. Szczególnie po jej zakończeniu w Teniatyskach nasiliła się działalność lokalnej samoobrony o charakterze militarnym współpracującej z Ukraińską Powstańczą Armią. W 1944 roku rodziny polskie opuściły wieś i przeniosły się w okolice Bełżca, próbując ratować  życie, gdyż wielu Polaków z okolicy zostało zamordowanych przez bojówki ukraińskie, np. niejakiego "Borysa" w ramach tzw. "odpolaczania" lub "czyszczenia wsi" W 1945 roku na mocy przyjętych postanowień poczdamskich Polska utraciła na rzecz Związku Sowieckiego ponad 45 procent przedwojennego terytorium. Zmianom granic towarzyszyły wielkie ruchy migracyjne. Ziemie polskie musieli opuścić mieszkający w Polsce Białorusini (około 40 tysięcy) i część Ukraińców (pół miliona), przesiedlonych w wyniku Akcji „Wisła” z południowo-wschodniej części kraju na Dolny Śląsk, Mazury i Pomorze. Akcja Wisła dotknęła także mieszkańców Teniatysk. Data 28.06.1947 r. to dzień, w którym Teniatyska przestały istnieć.



Tu gdzie była dawna wieś, rośnie teraz las i połacie barwinka, świadczą o tym także leżące w igliwiu jabłka z nielicznych wiekowych jabłonek.
Ze starej wsi zachował się cmentarz i cerkwisko. Aby się do nich dostać, należy zostawić auto przed wsią na skraju lasu przy drodze pożarowej nr 90 i pójść tą drogą około 300 m.
Najpierw jest nowszy cmentarz z XIX wieku.










Nagrobek jednego w właścicieli Teniatysk, Broedera.


Idąc dalej, za tym krzyżem na lewo, znajdziemy się na cerkwisku.  Cerkiew św. Dymitra z 1754 roku, po 1991 roku zawaliła się i nie została odbudowana, Obecnie stoi tam nowa kaplica, a za nią resztki drewnianych ścian ze starej cerkwi złożonych na stos. Dzwonnica została przeniesiona do Kniaziów na cmentarz i ma się całkiem dobrze. Na cerkwisku zachowały się nagrobki z XVIII wieku.




Zachował się także niszczejący nagrobek Karoliny Woronieckiej.


3 listopada 1840 r. lubycki majątek, w tym Teniatyska, zakupił książę Józef Korybut Woroniecki. W swojej karierze wojskowej książę był pułkownikiem wojsk polskich, porucznikiem wojsk austriackich w pułku strzelców pieszych i oficerem armii tureckiej. W międzyczasie walczył w powstaniu listopadowym 1830/31 i w powstaniu węgierskim 1848/49. Po klęsce powstania listopadowego uciekł do Prus i żeby ukryć się przed dezercją z armii austriackiej, zaciągnął się jako prosty żołnierz do armii pruskiej. Po amnestii i dymisji z wojska austriackiego w 1835 r. książę ożenił się z Karoliną Lubańską herbu Grzymała i osiadł w majątku Lubyczy. Z tego małżeństwa na świat przyszło troje dzieci: Maria, Anna i Franciszek. Po trzech latach małżeństwa, 7 czerwca 1838 r. księżna Karolina zmarła i została pochowana na cmentarzu przy greckokatolickiej cerkwi z 1754 r. pw. św. Dymitra Męczennika w Teniatyskach
Napis na nagrobku głosi:
"Karolinie z Lubańskich Woronieckiey nieutulony w żalu mąż z dziećmi wznosi ten grobowiec oddając winny hołd i cześć dobroci i cnocie "
Obecnie przygotowano projekt odnowy grobowca w ramach Rządowego Programu Odnowy Zabytków, są już na to pieniądze, więc może za rok lub dwa miejsce to będzie prezentować się całkiem inaczej.


Z Teniatysk udałam się na dalszą eksplorację okolicy i tym sposobem trafiłam do Łazowej, gdzie jest szosa z cegły:)



Stąd już blisko do Kniaziów. Ostatnio byłam 2 lata temu, ale chciałam jeszcze raz odwiedzić kultową cerkiew greckokatolicką  pw. św. Paraskewy i pójść na stary cmentarz, o którym wtedy nie wiedziałam.  Przed cerkwią też jest cmentarzyk.







Kres świetności cerkwi przyniosła II wojna światowa. Uszkodził ją pocisk z ostrzału artyleryjskiego i  cerkiew spłonęła. Wioska została brutalnie spacyfikowana przez Niemców, natomiast po wojnie  grekokatolicy albo przeprowadzili się na teren dzisiejszej Ukrainy, albo zmuszeni byli wyjechać na ziemie odzyskane w ramach akcji "Wisła". Opuszczona przez wiernych cerkiew już nigdy nie podniosła się z ruin.
Ze smutkiem zauważyłam, że na cerkiew upadło wielkie drzewo i nieco naruszyło i tak zniszczoną ruinę. Tym razem nie odważyłam się wejść do środka. 
Po  przeciwnej stronie drogi, w więc po tej, która jest przed nami, gdy odwrócimy się placami do cerkwi, jest stary cmentarz, który kiedyś przegapiłam. 

Cmentarz parafii greckokatolickiej w Kniaziach, data założenia nieznana, być może w latach 30. XVIII w. po tym, jak w latach 20. zbudowano tu cerkiew św. Paraskewy. Wszystkie krzyże nagrobkowe w ilości 87 pochodzą z XIX w., najstarszy z 1828 r., wykonane przez kamieniarzy w Bruśnie Starym. Czynny do końca XIX w., potem pochówki zostały przeniesione na nowy cmentarz.









Podobno oprócz napisów cyrylicą są tu też napisy w języku polskim (9 na około 50 inskrypcji na krzyżach nagrobnych z początku XIX w., w tym 8 należących do kniazi), ale niestety nie zauważyłam, nie wiedziałam, gdzie szukać. Zobaczyłam natomiast współczesne płyty nagrobne i współczesne inskrypcje.



No i bardzo się chwali taką pamięć, ale o ile  mi wiadomo, to wojna zaczęła się w 1939 roku... Dlaczego w 1941 ? Hmmm... czy to się nazywa "nacjonalizm" spadkobierców ? 

A kiedyś tu było morze:) Jeszcze są ślady plaży:)


Od morza do gór blisko...:) Jest coś takiego, jak Korona Gór Polskich. Jeden ze szczytów z korony leży niedaleko:) Jest to Krągły Goraj, najwyższy szczyt województwa lubelskiego. Jego wysokość to...388,7 m n.p.m:) Zaparkowałam koło straży pożarnej w Hucie Lubyckiej i poszłam wytyczonym szklakiem. Najpierw mijam źródlisko Krynica, tablica wmurowana w kamienną podstawę informuje, że w XVI wieku zaopatrywano z niego dwa piece huty szkła.








 Rów przeciwczołgowy z II wojny biegnący prostopadle do czerwonego szlaku.




  
Schron tzw. kazamata broni maszynowej, leżący na linii Mołotowa - sieci umocnień bezpośrednio w pasie granicznym, utworzonych z wykorzystaniem przeszkód naturalnych przez sowietów po ich agresji na Polskę w 1939 roku i dogadaniu się z Hitlerem, co do podziału Polski. Do tego miejsca jest szlak, a potem... hulaj dusza:) Ścieżka niewidoczna, idzie się  "na czuja".


  
Szczyt jest zalesiony, żadnej widoczności, jest tylko tablica na drzewie.


 
Wracam z powrotem pod budynek straży w Hucie, dzień powoli zmierza do końca...
Ale po drodze jeszcze zatrzymuję się w Werchracie, cerkiew omijam, bo już ją oglądałam Werchrata











W pobliżu zauważam przy drodze cerkiew - to drewniana cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Prusiu, obecnie kościół katolicki w remoncie.


Została wybudowana w 1887 roku. Obok cerkwi wolno stojąca drewniana dzwonnica, z pseudoizbicą, kryta dachem namiotowym. 


Po drugiej stronie drogi cmentarz, na którym zachowały się nagrobki bruśnieńskie.



Podążam teraz do wsi Kornie. Przed wojną liczyła około 1200 osób, teraz niewiele ponad 100. Reszta podzieliła los sąsiadów: ukraińscy mieszkańcy wyjechali do USRR, a kto został ten pojechał zmuszony na bogatsze ziemie zachodnie. Przypuszczam, że dużo ludzi z okolicy znalazło się w Lubinie, bo widziałam drewniane pamiątkowe kierunkowskazy: Lubin 660. Tutaj to już prawie koniec świata. Po drodze widać terminal w Hrebennem i ten tysiąc ciężarówek czekających na wjazd do Ukrainy. Trzeba uważać, żeby  nie pogubić kół od samochodu, takie dziury, ale uparłam się, choć kilka razy miałam chęć zawrócić.
Na miejscu zobaczyłam cerkiew, niestety drzwi zamknięte, i stary cmentarz greckokatolicki.




Dawna cerkiew św. Paraskewy murowana, wybudowana w 1910. Od lat 80. XX w. użytkowana przez kościół rzymskokatolicki. 









 
"Bohaterom ze wsi Kornie,  którzy zginęli w walce o wolną Ukrainę od 1942 do 1947"

A któż to walczył za wolną Ukrainę  w latach 1942-1947 ? UPA i OUN, banderowcy. A z kim ? Z ludnością polską mordując na Wołyniu, na Chełmszczyźnie, na pograniczu; niestety, nie zapalę lampki w tym miejscu. Zapalę ją natomiast tym zwykłym ludziom pochodzenia ukraińskiego, rolnikom, zmarłym tu w czasie, kiedy wspólnie w zgodzie żyli w wielonarodowościowej społeczności.