piątek, 6 maja 2022

Cerkwie Pogranicza - Grzęda Sokalska, Lubelszczyzna

Od dawna marzyłam o wycieczce na Grzędę Sokalską, częściowo wydartą Polsce w 1951 roku przez Stalina i podzieloną na część polską i radziecką (ukraińską). Sytuacja polityczna spowodowała, że niestety nie mogę liczyć w najbliższym czasie na odwiedzenie strony ukraińskiej, więc wybrałam się na polską Grzędę Sokalską.

Zacznę od kolonii Nabróż, którą mijałam po drodze. Tu moją uwagę zwrócił kościół z dzwonnicą. 




Wyczytałam na stronie parafii, że - mimo moich podejrzeń - nie było tu cerkwi, tylko od razu kościół katolicki po raz pierwszy postawiony  w 1411 roku. Oczywiście po nim śladu już nie ma. 
Nabróż i okolice przez wieki zamieszkiwała ludność mieszana głównie polska i ukraińska. W okresie II Wojny Światowej tereny te stały się polem walk i rozgrywek narodowościowych i wyznaniowych. Płonęły wsie, były napady, grabieże, morderstwa (np. zabójstwo popa, zabójstwo proboszcza ks. Władysława Jacniackiego i inne), trwała nieustanna akcja odwetowa. 25 maja 1944 roku  świątynia w Nabrożu została podpalona, mówi się w niektórych źródłach, że podpalili ją Ukraińcy, ale na stronie parafii milczy się o tym, przynajmniej teraz. Kościół spłonął prawie doszczętnie. Nietknięty został tylko ołtarz z obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem, co przez miejscową ludność zostało przyjęte jako cud. Partyzanci zdjęli obraz i wraz z ołtarzem zawieźli do kościoła w Tyszowcach. Tu przez 4 lata wierni parafii nabroskiej i okolicznych miejscowości ciągnęli do Tyszowiec, by modlić się przed cudownym Wizerunkiem Pani z Nabroża.
16 lipca 1948 roku w bardzo uroczystej pieszej procesji bp. Stefan Wyszyński z ponad 10–tysięczną rzeszą wiernych dokonał aktu przeniesienia obrazu Matki Bożej do Nabroża. O tym, że od dawna obraz uważany był za cudowny, świadczą zawieszone przy nim wota z okresu wojen napoleońskich.
Niestety, jak to najczęściej bywa, kościół był zamknięty i nie zobaczyłam ani obrazu ani pamiątek dziękczynnych. 

Ruszam dalej, do Żniatyna - tu mam swoją bazę. Będę wędrować pieszo od cerkwi do cerkwi.
Etap pierwszy - Żniatyn - Budynin, 8 km




Tuż przy cerkwi od strony wschodniej znajduje się przydrożna figura kamienna z I połowy XIX wieku. 



Pierwsza wzmianka o istnieniu cerkwi w Budyninie pochodzi z 1531. Obecna cerkiew greckokatolicka Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Budyninie została wybudowana w 1887 roku. Jest to duża cerkiew trzykopułowa, orientowana, drewniana, konstrukcji zrębowej, na podmurowaniu ceglanym. Obok cerkwi od strony południowej stoi dzwonnica wzniesiona jednocześnie z cerkwią oraz figura św. Floriana.

Kolejny etap: Budynin - Myców, tym razem idę polami, a nie szosą. Teoretycznie 2,5 km, ale ponieważ jestem ciekawa, co widać za tym, a co za tamtym pagórkiem (Ukrainę widać:), to zrobiłam na pewno 3,5 km (razem to już 11,5 km)

Po drodze widoki na mycowskie, oserdowskie i chłopiatyńskie pola, a w oddali na ukraińskie miejscowości - stąd na Ukrainę w linii prostej jest około 1 km.
Trochę mnie przerażały napływające chmury, ale nie aż tak bardzo, aby mnie zniechęcić:)



 
Pola w Oserdowie, punkt triangulacyjny oraz figura Matki Boskiej na kurhanie. Może być to kurhan grobowy, bądź też pochodzący z okresów powstań, jakaś powstańcza mogiła. W takiej formie często chowano i upamiętniano powstańców. Kamienna figura zdobiąca kopiec powstała w 1871 roku, co  można odczytać na tyle figury, a to mogłoby wskazywać na związek z niedawnym powstaniem styczniowym. Po lewej w głębi wieża widokowa w Chłopiatynie. 

 
W oddali na horyzoncie to Ukraina, polskie są pola. Dalej nie ma już o polskiej stronie żadnych zabudowań. Zresztą  z każdej strony są pola, których urodzie nie można się oprzeć.






 
Wchodzę do Mycowa od strony pól. Trudno się domyśleć, że to co widzę, to pozostałości układu dworskiego z XIX wieku. Ale Myców to stara wieś, w której już w 1531 r. były 4 łany ziemi obrabianej przez miejscowych chłopów. Już w XVI w. wykopany został w dolinie strumienia - dopływu Warężanki - obszerny, hodowlany staw dworski, zasilany w wodę źródłami, które wcześniej dawały początek strumieniowi. Takie usytuowanie dworu za wsią i w pobliżu sporego zbiornika wodnego wynikało być może i stąd, że Myców leżał przy trasie, po której pędzono na Śląsk bydło wołyńskie, stanowiące w czasach nowożytnych jeden z głównych (obok zboża) towarów eksportowanych z tych ziem. Ze względu na swoje położenie Myców nadawał się bowiem świetnie do pełnienia funkcji stacji postojowej na tej trasie.

Podczas walk prowadzonych w początkowej fazie I wojny światowej Myców uległ częściowemu zniszczeniu, m.in. uległy wtedy zniszczeniu zabudowania dworskie. Polegli żołnierze zostali pochowani w obrębie założenia, w mogile, na której usypano kopczyk i ustawiono  kamienny krzyż


W latach 1939-1941 Myców znalazł się w granicach ZSRR, a dobra tutejsze zamienione zostały w kołchoz. Mieszkańcom wsi odebrano ich ziemię i zostali oni przymusowo wcieleni do tego kołchozu. Po agresji Niemiec na ZSRR dobra zostały przekazane pod zarząd niemiecki. Jednocześnie narastały tragiczne antagonizmy narodowościowe, których kulminacją było zamordowanie przez bandę UPA 23 kwietnia 1944 r. 73 Polaków. Walki z Ukraińcami trwały praktycznie aż do akcji „Wisła", w której wyniku ludność pochodzenia ukraińskiego siłą wysiedlono na Ziemie Zachodnie. Do tego czasu zniszczone zostały zarówno budynki gospodarcze, jak roślinność i cały starszy układ przestrzenny. Zniszczenia objęły i siedzibę dworską i wieś i dolinę strumienia. Przesunięcie na zachód granicy PRL w rejonie Bełza i Sokala i objęcie Mycowa ograniczeniami obowiązującymi w strefie nadgranicznej nie wpłynęło bynajmniej na poprawę sytuacji wsi.

Cerkiew w Mycowie znajdująca się po przeciwnej stronie wsi, powstała prawdopodobnie w 1865 r. Jednak już dwadzieścia lat później została ona rozbudowana m.in. o przedsionek z piętrem. Budowla ma obecnie trójdzielną konstrukcję wieńcową, z prezbiterium zwróconym na zachód. Po wysiedleniu ludności ukraińskiej w latach 1945-47 cerkiew została przeznaczona na warsztat, a następnie na magazyn PGR. Przez wiele lat zapomniana cerkiew niszczała. Dopiero w latach 90. przeprowadzono jej remont, a od 2006 służy jako kaplica pw. św. Jana Chrzciciela rzymskokatolickiej parafii w Żniatynie. 
Wokół cerkwi znajduje się niszczejący cmentarz – kilka zapomnianych nagrobków, obelisków i pozostałości po bocznej bramie.





 Foto: Bogdan Nowak
Foto: Bogdan Nowak

Po obejrzeniu cerkwi ruszyłam w kierunku asfaltowej drogi prowadzącej do Chłopiatyna. Po jakichś 600-700 metrach odwróciwszy się w kierunku cerkwi zauważyłam w lesie... pokrywkę od cukiernicy:)


Musiałam, po prostu musiałam się wrócić! :) Aby było ciekawiej wróciłam nie drogą, lecz przez pola przeskakując przez rów melioracyjny:) No raczej nie skróciłam i nie ułatwiłam sobie drogi:) Już przeszłam 13,5 km.






To okazała secesyjna kaplica grobowa rodu Hulimków, ostatnich właścicieli Mycowa. Wybudowana na planie kwadratu w 1900 roku wg projektu Władysława Sadłowskiego. Przykryta kopułą i zwieńczona latarnią z krzyżem. Ostatnim właścicielem był Jan Biliński, który zakupił dobra w 1926 roku. Pochowany jest w pobliżu kaplicy.  Ostatni pochówek w kaplicy, gen. WP Jana Hulimki, był w 1930 roku. Kaplicę również próbowano zniszczyć, tak jak cerkiew i park. Porozbijano i zdewastowano trumny ze zmumifikowanymi ciałami zmarłych. Prawdopodobnie resztkami półokrągłego witraża, który znajdował się nad wejściem, oraz pozostałościami wyposażenia kaplicy, zaopiekowali się spadkobiercy. Prawdopodobnie też ekshumowano również spoczywające tam osoby. 








Nie wiem, o co chodziło tym wronom, ale wyraźnie próbowały mnie stąd przepędzić głośnym krakaniem i pikowaniem w okolice mojej głowy:) Biorąc od uwagę scenerię było to dość upiorne:)


 
Napatrzywszy się na zniszczone freski w kaplicy oraz bruśnieńskie nagrobki, wróciłam znów przez Myców do Chłopiatyna. Czyli plus 3 km to będzie już 16 km.




Kieruję się pod budynek straży granicznej, gdzie jest wieża widokowa. Widać naprawdę dalekie okolice!



Po przeciwnej stronie drogi znajduje się stary greckokatolicki cmentarzyk.









W Chłopiatynie także znajduje się cerkiew. Obecną świątynię wzniesiono w 1863 roku, z zachowaniem tradycji dawnego budownictwa cerkiewnego. Około 1875 została zamieniona na prawosławną, remontowana w 1924, po II wojnie światowej przejęta przez kościół rzymskokatolicki.
Położona jest pośrodku wsi, otoczona wieńcem drzew. Jest orientowana, drewniana o konstrukcji zrębowej, zwęgłowana na rybi ogon, na zewnątrz częściowo oszalowana. Jest pierwszą z grupy cerkwi trzykopułowych na Zamojszczyźnie.



Całą szerokość ściany frontowej, ponad wejściem zajmuje balkon wsparty na wysuniętych, profilowanych kroksztynach w formie rysi. Ma on ażurową barierkę z desek przysłoniętych wąskim daszkiem okapowym. Osłonięty jest dwuspadowym daszkiem wspartym na słupach, z trójkątnym szczytem. W wejściu frontowym znajdują się klepkowe drzwi współczesne cerkwi. Na nadprożu oraz na jednej z belek wschodniej ściany prezbiterium widnieją daty wzniesienia cerkwi i napisy fundacyjne cyrylicą.


Z Chłopiatyna wróciłam do Żniatyna, kolejne 5,5 km, co łącznie daje 21,5 km na własnych nogach!


Drugiego dnia zaplanowałam krótszą trasę:)





Najpierw oglądanie sanktuarium w Żniatynie. Znajduje się tu kościół parafialny wzniesiony na wysokim wzgórzu w 1790 roku, który służył (aż do 1928 roku) jednocześnie greko- i rzymsko-katolikom. Jest orientowany - bo “Chrystus przyjdzie od wschodu”.






Żniatyńska Madonna


 Figura "Leśny Chrystus" w Lesie Huleckim


Na horyzoncie cmentarz we wsi Hulcze.


Chochłów - zabytkowy żeliwny krzyż we wsi Chochłów

I oto cel mojej wędrówki - cerkiew Podniesienia Krzyża Świętego w Dłużniowie  - dawna drewniana parafialna cerkiew greckokatolicka, uważana za jedną z najwyższych i największych cerkwi drewnianych w Polsce. Wysokość do szczytu krzyża wieńczącego kopułę nawy wynosi 27,1 m, długość świątyni – 25,36 m, szerokość nawy – 9,78 m. Obecnie użytkowana jako kościół filialny rzymskokatolickiej parafii w Żniatynie.  









Koniec wycieczki:)  Wracam do  Żniatyna. Wsiadam do auta mając w nogach prawie 16 km.  Jadę jeszcze do odległego o 15 km Dołhobyczowa zobaczyć Cerkiew św. Symeona Słupnika.